Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Siemoniak-Syria-sytuacja-ocena

0
Podziel się:

Szef MON uważa, że w sprawie Syrii społeczność międzynarodowa powinna zwiększyć presję na władze tego kraju, by skłonić je do pokojowego zakończenia trwającej od 11 miesięcy "spirali przemocy". Minister Tomasz Siemoniak w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową podkreślił, że w obecnej sytuacji nie pozostaje na razie nic innego. "Nie można w przypadku Syrii zastosować casusu Libii, bo nie ma ku temu przesłanek" - wyjaśnił szef MON.

Minister przyponiał, że do operacji w Libii uprawniał zachodnie państwa mandat ONZ, a niestety w przypadku Syrii takiego mandatu nie ma. Dlatego - jak wyjaśnił Siemoniak - nie pozostaje nic innego, jak apelowanie o pokojowe rozwiązanie konfliktu. Zdaniem ministra, największą rolę w tych zabiegach może odegrać Liga Arabska i państwa, które z racji historii są blisko związane z Syrią.
Minister Siemoniak wyraził jednocześnie ubolewanie, że na początku lutego nie udało się przyjąć rezolucji Rady Bezpieczeństwa, która miała potępić władze Syrii za przemoc wobec opozycji. Rezolucję zablokowały Rosja i Chiny. Według Tomasza Siemoniaka, w takiej sytuacj, to państwa blokujące rezolucję biorą na siebie odpowiedzialność za rozwój wydarzeń w Syrii. Szef MON uważa też, że mimo wszystko społeczność międzynarodowa podejmie wysiłki, żeby "co najmniej" ludzie nie ginęli w starciach z reżimem Assada.
Podczas posiedzenia Rady Bezpieczeństwa ONZ w Nowym Jorku 13 z 15 członków rady głosowało za rezolucją zgłoszoną przez kraje arabskie i europejskie. Zawarte w niej było poparcie dla planu pokojowego Ligi Arabskiej, który przewidywał wstrzymanie walk, ustąpienie prezydenta Baszara al-Assada i zmianę struktury władzy. Krwawe walki trwają w Syrii już prawie rok. Działacze syryjskiej opozycji oceniają, że od czasu wybuchu zamieszek zginęło już co najmniej 7 tysięcy osób.

IAR

wiadomości
IAR
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)