Ratownik Roman Krukow i kierowca Dimitrij Nikonow 10 kwietnia pełnili dyżur na lotnisku Sewiernyj w Smoleńsku. Razem ze swoim dowódcą Aleksandrem Muramszczikowem czekali na przylot polskiej delegacji. Kapitan Muramszczikow jest chory i przebywa na zwolnieniu. Ratownik Krukow doskonale pamięta jak 10 kwietnia po włączeniu się syren alarmowych przedzierał się wraz z kolegami przez krzaki porastające obrzeża smoleńskiego lotniska. -"Pamiętam taki obrazek - na powierzchni kilku hektarów walały się kawałki samolotu. Wszystko spowijała mgła i dym. Trudno było dotrzeć do wraku bo był rozerwany na części" - opowiada Krukow.
Kierowca Nikonow, który piłą elektryczną wycinał krzaki aby dostać się do wraku samolotu, nie chce wspominać szczegółów tamtego tragicznego poranka. "Przyjechaliśmy i zajęliśmy się poszukiwaniami pasażerów, ale nie znaleźliśmy nikogo żywego, nikt nie ocalał. Pasażerów widziałem, ale nie chcę o tym opowiadać" - dodaje rosyjski strażak.
W niedzielę miejsce tragicznej śmierci 96 Polaków, w tym prezydenta Lecha Kaczyńskiego, odwiedzą rodziny ofiar oraz małżonki prezydentów: Polski - Anna Komorowska i Rosji - Swietłana Miedwiediewa.