Rzecznik MON Robert Rochowicz powiedział w rozmowie z Informacyjną Agencją Radiową, że sprawę najpierw przez kilka tygodni badała Służba Kontrwywiadu Wojskowego i biuro do spraw korupcji przy resorcie obrony. Szef MON chciał się dowiedzieć, jak wyglądała procedura rozpisania zamówienia na Bryzy. Minister Klich polecił także zbadać przebieg przetargu.
Służba Kontrwywiadu Wojskowego i specjaliści z ministerstwa od korupcji znaleźli zastrzeżenia i dlatego sprawa została przekazana wojskowej prokuraturze. Śledczy mają ustalić, czy doszło do złamania przepisów i czy stało się to już we wstępnej fazie przygotowywania kontraktu.
Ze źródeł zbliżonych do ministerstwa obrony Informacyjna Agencja Radiowa dowiedziała się, że w początkowych założeniach kontraktu nie było mowy o kupnie Bryz tylko o innym samolocie. Z Departamentu Zaopatrywania Sił Zbrojnych wyszło jednak zapotrzebowanie na Bryzy właśnie.
Robert Rochowicz podkreślił, że śledztwo w tej sprawie nie oznacza, że wojsko nie kupi 12 samolotów. W ocenie rzecznika MON nie ma zastrzeżeń do samej umowy i dlatego za pięć lat wojsko powinno dostać nowe Bryzy.
12 samolotów z Mielca ma trafić do armii w 2014 roku. Kontrakt przewiduje również dostarczenie części zamiennych, wyposażenie do obsługi naziemnej, szkolenia załóg oraz dostawę nowoczesnego symulatora lotów dla szkoły w Dęblinie. Umowa opiewa na 635 milionów złotych.