Pierwotnie przywódcy 27 państw mieli zastanawiać się nad najlepszymi kandydaturami na te funkcje, ale na przeszkodzie stanął fakt, że prezydent Czech wciąż nie podpisał Traktatu Lizbońskiego. Premier sprawującej przewodnictwo Szwecji Frederik Reinfeldt powiedział przed rozpoczęciem obrad, że w tej sytuacji, dyskusja o personaliach nie ma sensu. "Bez szczegółowych wyjaśnień na temat ratyfikacji nie otworzę rozmowy o nazwiskach, a nawet nieformalnej dyskusji. Nie ma sensu zaczynać procesu, jeśli nie wiadomo, kiedy on ma się skończyć" - dodał Reinfeldt.
Jeszcze niedawno najpoważniejszym kandydatem na prezydenta Unii wydawał się być Brytyjczyk Tony Blair, choć jego pozycja jest coraz słabsza. Jednak szef brytyjskiej dyplomacji David Miliband przed rozpoczęciem szczytu przekonywał, że Blair będzie najlepszą osobą na stanowisko prezydenta. "To dla mnie jasne, że jest to okazja dla Europy, by mieć swój mocny głos w świecie. Oczywiście moim zdaniem, pan Blair pasuje do tego opisu. Ale europejscy przywódcy muszą najpierw zadać sobie pytanie, jaką rolę ma pełnić prezydent Rady. Uważamy, że jest bardzo ważne, by był to skuteczny adwokat wspólnej polityki Unii Europejskiej i jej obywateli" - podkreślił Miliband.
Oprócz Tony'ego Blaira na giełdzie nazwisk pojawia się też premier Luksemburga Jan Claude Juncker. Z kolei szef Parlamentu Europejskiego Jerzy Buzek powiedział dzisiaj, że jego zdaniem, prezydentem Unii powinna zostać kobieta.