Szwajcarskie Ministerstwo Sprawiedliwości informuje, że w sprawie ekstradycji Romana Polańskiego może brać pod uwagę tylko dokumenty zawarte we wniosku o wydanie reżysera stronie amerykańskiej. Resort odniósł sie w ten sposób do wczorajszego oświadczenia artysty. Polański napisał w nim, że amerykański wniosek ekstradycyjny jest oparty na kłamstwie.
W komunikacie dla Polskiego Radia rzecznik Ministerstwa Folco Galli napisał, że dla resortu sprawiedliwości liczy się jedynie wersja opisana w dokumentach amerykańskich, czyli w prośbie o ekstradycję. Zgodnie z tymi dokumentami Polański przyznał się w prowadzonym 33 lata temu śledztwie w Stanach Zjednoczonych do winy i tym samym do seksu z niepełnoletnią. Jest poszukiwany przez rząd amerykański właśnie dlatego, by upoważniony do tego sąd mógł zasądzić mu odpowiednią karę - podkreślono w komunikacie. Za sprawdzenie, czy opisane przez Polańskiego błędy procesowe są prawdziwe czy też nie, odpowiedzialne są urzędy amerykańskie, a nie szwajcarskie - informuje Folco Galli.
Roman Polański we wczorajszym oświadczeniu napisał, że nie może już dłużej milczeć, bowiem we wniosku USA zawarte są kłamstwa. Reżyser zarzucił amerykańskim prokuratorom, że chodzi im przede wszystkim o to, aby stał się on pożywką dla mediów.
Artysta został zatrzymany na lotnisku w Zurychu we wrześniu zeszłego roku na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania. Ciążą na nim zarzuty gwałtu i współżycia z 13-latką. Obecnie reżyser przebywa w areszcie domowym w swoim domu w Szwajcarii.