Gazeta podkreśla, że nadzór bankowy był tym zaniepokojony, bo w przypadku gwałtownego osłabienia złotówki oraz podwyższenia stóp procentowych w Szwajcarii, część kredytobiorców mogłaby mieć kłopoty ze spłatą rat. To z kolei odbiłoby się niekorzystnie na kondycji systemu bankowego.
Bardziej rygorystycznie ustalana będzie więc od teraz zdolność kredytowa klienta. Dziennik przytacza jednak wypowiedź analityka Expandera Macieja Kossowskiego, który radzi, żeby mimo wprowadzonych ograniczeń nie żegnać się z frankiem.
Co prawda od kilku dni raty takiego kredytu wzrosły, ponieważ w Szwajcarii są wyższe stopy procentowe, a złoty nieco osłabł, ale i tak jest on tańszy niż kredyty złotowe - pisze dziennik i dodaje, że ponadto istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że nasza waluta będzie się w dalszym ciągu mocno osłabiała.
Więcej o sytuacji na rynku kredytów mieszkaniowych - w "Trybunie".
trybuna/jurczynski/dj