Tybetańskie władze na wychodźstwie wezwały Pekin do zaniechania przemocy wobec mieszkańców Tybetu, sprzeciwiających się chińskiej dominacji w tym regionie.
Zarówno XIV Dalajlama, jak i premier wychodźczego rządu oraz władze tybetańskie rezydujące w Dharamsali zaapelowały do Chin, by poważnie potraktowały protesty mieszkańców i podjęły rozmowy o sposobach rozwiązania problemu.
Według różnych danych w ciągu ostatnich kilku dni w Tybecie zginęło od 10 do 100 osób, a chińskie siły bezpieczeństwa użyły do pacyfikacji pokojowych demonstracji opancerzonych pojazdów bojowych oraz czołgów.
Liczbę 100 zabitych w różnych częściach Tybetu podano na oficjalnej stronie internetowej tybetańskiego rządu na wychodźstwie. Według tego samego źródła protesty ogarnęły wiele obszarów Tybetu.
Władze tybetańskie przebywające w Indiach zaapelowały do członków wspólnoty międzynarodowej o użycie swych wpływów i skłonienie Chińczyków do zaniechania przemocy wobec protestujących. Po raz kolejny zaprzeczyły, że to one inspirowały protesty, o co oskarżają wychodźczy rząd Chiny.
W Delhi odbyła się wczoraj wieczorem kilkudziesięcioosobowa pikieta tybetańska przed ambasadą chińską. Kilkudziesięciu jej uczestników zatrzymano. Do znacznie większej manifestacji solidarności z Tybetańczykami doszło w Kathmandu, stolicy Nepalu. Blisko tysięczną grupę demonstrantów rozpędziła nepalska policja.