Statystyczny inwestor najczęściej jest mężczyzną w wieku do 35 lat. Z badań Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych wynika też, że 40 procent inwestorów na giełdzie ma wykształcenie wyższe, pochodzi z dużego miasta powyżej 100 tysięcy mieszkańców i angażuje na giełdzie od 21. do 50 procent swoich oszczędności. Najchętniej inwestują w akcje, a najrzadziej w waluty i obligacje skarbowe.
Jarosław Augustynowicz, dyrektor do spraw informacji i analiz Stowarzyszenia mówi, że pokolenie, które teraz inwestuje na giełdzie, dobrze zna się na tym, co robi. Większość ukończyła szkoły o profilu ekonomicznym. Często mają rodziców, którzy już zetknęli się z giełdą i mają do niej sentyment. Uczą się nie tylko na studiach, ale i w internecie oraz biorą udział w szkoleniach.
Fora dyskusyjne zapełnione są profesjonalnymi komentarzami niezrozumiałymi dla osób, które nie inwestują.
Augustynowicz podkreśla jednak, że giełda to też gra i ludzie często nie radzą sobie z emocjami. "Mieliśmy rolnika, który zlikwidował swoje gospodarstwo rolne, bo szło mu dobrze na giełdzie. Przegrał wszystko. Małżeństwo, które straciło na akcjach chciało odrobić straty i zastawili mieszkanie. Trafili do naszego stowarzyszenia i poradziliśmy im, aby zostawili giełdę. W grze można się zatracić, bo łatwo przekroczyć granicę między inwestowaniem a grą traktowaną jak hazard" - dodaje.
Za plecami obecnych inwestorów czają się też jeszcze młodsi gracze. Dorota Marud z Fundacji Młodzieżowej Przedsiębiorczości mówi o uczestnikach konkursu "Z klasy do kasy", że mają po piętnaście, szesnaście lat, a ich wiedza jest już ogromna. Wielu z dorosłych może im pozazdrościć profesjonalizmu i na pewno część z nich trafi na giełdę. Więcej na ten temat w "Tygodniku Powszechnym".
Tygodnik Powszechny/km/sawicka