Agnieszka Kosowicz z Fundacji Polskie Forum Migracyjne powiedziała, że coraz częściej mamy do czynienia ze wspólnym zaangażowaniem władz lokalnych, przedsiębiorców i osób prywatnych w pomoc uchodźcom. Jako przykład podaje samorządowców z Targówka, którzy po tym, jak dowiedzieli się, że będzie u nich budowany ośrodek dla uchodźców, od razu zaczęli sprawdzać ofertę na swoim terenie, która pozwoliłaby na rozwijanie talentów dzieci uchodźców.
Największy problem stanowi asymilacja uchodźców z Polakami. Teoretycznie najłatwiejszą droga do tego jest szkoła i nauka języka. Placówki dostają o 50 procent więcej funduszy na naukę dziecka-uchodźcy niż na zwyczajnego ucznia.
Agata Marek ze stowarzyszenia Vox Humana zwraca jednak uwagę, że takie dziecko najczęściej nie zna ani jednego słowa po polsku, czasami nawet nie potrafi pisać. Dlatego w szkole przydałby się nauczyciel wspomagający albo pośrednik kulturowy. Teoretycznie istnieje możliwość zatrudnienia w szkole takiego pośrednika, jednak w praktyce organów wykonawczych nie stać na zatrudnienie kolejnej osoby w szkole.
Dzieci mają zapewnione dwie godziny nauki języka polskiego więcej, są jednak gminy, które gwarantują nawet 13 godzin lekcyjnych więcej tygodniowo.
Agata Marek zwraca też uwagę na przepis, który zabrania uchodźcom przez pół roku pracować. W kulturze islamskiej to mężczyzna jest odpowiedzialny za utrzymanie rodziny i taki przepis może być powodem niepotrzebnych frustracji rodzinnych.
W ramach akcji "Uchodźca, mój dobry sąsiad" w ciągu roku rozdano nauczycielom i uchodźcom poradniki na temat nauki dzieci w polskich szkołach. Organizowano też wspólne spotkania na temat problemów uchodźców związanych z nieznajomością języka polskiego.