Francja nie zgadza się na zwiększenie wydatków w nowym unijnym budżecie po 2013 roku. Dał to do zrozumienia premier tego kraju Francois Fillon po spotkaniu z szefem Komisji Europejskiej Jose Barroso w Brukseli. Francja jest w obozie zwolenników cięć w wydatkach razem między innymi z Wielką Brytanią. Po przeciwnej stronie jest Polska - obecnie największy beneficjent funduszy w unijnym budżecie.
Francuski premier tłumaczył w Brukseli, że kraje członkowskie już zaczęły ograniczać wydatki, należy więc wziąć to pod uwagę podczas negocjacji w sprawie budżetu Wspólnoty. Innymi słowy - środki w unijnej kasie nie mogą wzrastać, gdy europejskie rządy zaciskają pasa. Francja rocznie wpłaca do unijnego budżetu 20 miliardów euro i nie zamierza więcej. "Chcielibyśmy, żeby europejski budżet był objęty tymi samymi zasadami, co nasz krajowy, a my we Francji robimy wysiłki, by stabilizować wydatki" - podkreślał Francois Fillon. Gdzie zatem należy szukać oszczędności w unijnym budżecie? Tu zaskoczenia nie ma. Francuscy rolnicy w największym stopniu korzystają z unijnych dotacji i Paryż nie wyobraża sobie, by cięcia dotknęły Wspólną Politykę Rolną. "Podkreśliłem w rozmowie z Jose Barroso, jak ważna jest to polityka dla Francji, ale też dla całej Unii" - dodał szef francuskiego rządu. Dyskusja w sprawie nowego budżetu na lata 2014-2020 pokazuje, jak Wspólnota dzieli się na bogate kraje, które najwięcej wpłacają do
unijnej kasy i chcą ograniczenia wydatków, i na te biedniejsze, które obecnie korzystają z hojnego wsparcia i chcą je utrzymać także w kolejnych latach.
Prawdziwe negocjacje w tej sprawie rozpoczną się dopiero w połowie roku, kiedy Komisja Europejska zaprezentuje swój projekt budżetu.