Jeśli chodzi o ewentualny udział Polski, to będzie on tylko w ramach unijnego budżetu, na zasadzie poręczeń kredytowych - poinformował szef resortu finansów Jacek Rostowski. "Pamiętajmy, że solidarność to kij, który ma dwa końce i nie możemy stosować polityki solidarności Kalego, że solidarność to wtedy kiedy ktoś nam pomaga, a jak my komuś pomagamy, to nie ma potrzeby" - powiedział Jacek Rostowski. Pytany jak wysoka to będzie pomoc odpowiedział, że tyle, ile wynosi nasz udział w PKB Unii, czyli w okolicach 3 procent.
Premier Donald Tusk mówił wcześniej, że oferowana pomoc będzie w wysokości 250 milionów euro. Te plany skrytykowała opozycja.
Jej zarzuty odpierał minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski, również obecny w Luksemburgu. "Opozycja uważa, ze należy Unię doić i jak już się wydoi to w krzaki, tylko że to tak nie działa. Jeżeli sami oczekujemy solidarności i to liczonej w dziesiątkach miliardów euro, to sami też powinniśmy ją okazywać" - podkreślił minister. Radosław Sikorski przekonywał, że miarą sukcesu Polski jest to, że kiedyś była biorcą pomocy międzynarodowej, a teraz sama jej udziela.