Nowy pakt fiskalny nakłada między innymi wymóg wprowadzenia złotej reguły budżetowej, uniemożliwiającej nadmierne zadłużenie, a także ustala limity deficytu i długu. Przewiduje też sankcje dla tych państw, które je przekroczą, ale dotyczy to tylko strefy euro. Inny rodzaj sankcji może już dosięgnąć wszystkie kraje podpisane pod umową, więc także te spoza strefy euro, jeśli nie wdrożą one postanowień umowy do przepisów krajowych. Wielu ekspertów zastawiana się jednak nad sensem umowy i ma wątpliwości czy uzdrowi ona europejską gospodarkę. "Nowy traktat właściwie powtarza to co już jest w unijnych przepisach. Tymczasem mamy rzeczywiste problemy zadłużenia w wielu krajach strefy euro, a na to odpowiedzi na razie nie ma" - skomentował Jean Pisani-Ferry z brukselskiego instytutu badawczego Bruegel. Niektórzy wskazują na jedną korzyść - ten pakt fiskalny, choć pisany pod dyktando Francji, jest po myśli Niemiec. Władze w Berlinie potrzebowały go na użytek w kraju, by pokazać że pieniądze przekazywane bankrutom nie
będą zmarnowane - a to może ułatwić przyszłe decyzje o przyznawaniu pakietów ratunkowych.
IAR