Rzymski sąd cywilny przyznał w sobotę Piergiorgio Welby'emu to prawo, ale orzekł, że nie można zmusić do przerwania terapii lekarza, który widząc duszącego się pacjenta, mógłby ją podjąć na nowo. Wiadomo było, że po wyłączeniu respiratora, Welby zmarłby w męczarniach. W poniedziałek zgłosił się do jego przyjaciół anestezjolog Mario Riccio, który zgodził się podać choremu środek uspokajający. Wczoraj wieczorem Welby ponownie wyraził mu swą wolę uwolnienia się, jak to ujął, od torturowanego ciała i prosił o zastrzyk. Lekarz spełnił jego prośbę. Obecna przy tym siostra Welby'ego Carla powiedziała, że wszystko odbyło się tak, jak on sobie tego życzył. Nie ujawniono jedynie, kto wyłączył respirator.