Strona ukraińska nadal popiera ideę utworzenia trójstronnego konsorcjum, które miałoby kontrolować rurociągi. Udziałowcami miałyby być Ukraina, Rosja i Unia Europejska. Kijów nie rozważa sprzedaży gazociągu.
Premier Mykoła Azarow zaznacza przy tym, że do żadnej wojny gazowej nie może dojść, a obydwie strony na pewno się porozumieją. "Proszę powiedzieć, po co mamy walczyć z rosyjskimi braćmi? O czymś takim nawet nie mówiliśmy i nie będziemy" - mówił szef rządu.
Od 1 stycznia Ukraina zmniejszyła o połowę import gazu z Rosji. Gazprom twierdzi, że jest to niezgodne z obowiązującymi obecnie kontraktami zawartymi w 2009 roku. Kijów chciałby płacić za błękitne paliwo około 230 dolarów zamiast obecnych 416 za tysiąc metrów sześciennych.
IAR