Do ochłodzenia stosunków Ukrainy z Unią Europejską doszło po skazaniu byłej premier Julii Tymoszenko na 7 lat więzienia. Bruksela oceniła to jako represje polityczne. Pod znakiem zapytania stanęło parafowanie w tym roku umowy stowarzyszeniowej. Zdaniem działaczy społecznych, którzy - jak podkreślali - chcą żyć w Europie, a nie w Związku Radzieckim, zwykli Ukraińcy nie mogą cierpieć z powodu nieracjonalnej polityki swoich władz.
"Chcę, abym ja i moje dzieci żyły w europejskim kraju" - powiedział Polskiemu Radiu jeden z uczestników akcji. "Myślę, że obecna władza, dla której poparcie spada, nie może podejmować takich decyzje i zmieniać kursu o 180 stopni" - podkreśliła w rozmowie z Polskim Radiem inna uczestniczka akcji.
Według sondaży, ponad połowa Ukraińców popiera wejście ich kraju do Unii Europejskiej, jedna trzecia jest temu przeciwna. Najwięcej zwolenników jest wśród młodych ludzi i mieszkańców zachodniej Ukrainy.