Państwo żydowskie blokuje granice palestyńskiego terytorium od kiedy Hamas dwa lata temu przejął nad nim kontrolę. Po styczniowej ofensywie na teren Gazy wpuszczana jest minimalna pomoc humanitarna.
Palestyńczycy w Strefie Gazy mówią, że choć izraelska armia wycofała się ponad 2 miesiące temu to nadal nic się nie zmieniło. Całe rodziny mieszkają na gruzach swoich domów, częśc znalazła miejsce w namiotowych obozach. Otrzymują niewielkie ilości chleba, mąki, fasoli i ryżu. W banakch brakuje pieniędzy i nadal nie można kupić materiałów budowlanych.
Dlatego onzetowska organizacja pomocwa wezwała Izrael, aby złagodził restrykcje. Według szefa UNRWA John Ging'a, przedłużająca się blokada granic "wyniszcza fizycznie i psychicznie" mieszkańców Strefy i jest "nieadekwatna". Na tym palestyńskiem terytorium mieszka 1,5 miliona osób. 80 procent z nich korzysta z pomocy humanitarnej.
Izrael nie chce odblokować granic, gdyż obawia się, że ułatwi to Hamasowi przemyt broni do Strefy a pomoc humanitarna i finansowa trafi w jego ręce. Tel Aviv wykorzystwał też blokadę podczas negocjacji w sprawie uwolnienia porwanego ponad 1000 dni temu żołnierza Gilada Szalita.