Kiedy wczoraj Barack Obama przemawiał do tysięcy zwolenników na konwencji w Charlotte, znał już dane z rynku pracy. Miedzy innymi dlatego w jego wystąpieniu nie było triumfalizmu. "Tak. Nasza droga jest trudniejsza, ale prowadzi do lepszego miejsca. Ta droga jest dłuższa ale idziemy nią razem. Nie zawracamy i nie zostawiamy nikogo za sobą".
Inspiracja, którą Barack Obama chciał tchnąć w Amerykanów, dziś zderzyła się z twardą rzeczywistością. Departament pracy podał, że w sierpniu w USA stworzono 96 tysięcy nowych miejsc pracy - znacznie mniej niż się spodziewano i nie wystarczająco, by nadążyć za wzrostem populacji.
I choć wskaźnik bezrobocia spadł z 8,3 do 8,1 procent to wynika to jedynie tego, że cześć Amerykanów została wykreślona z listy bezrobotnych. Bezrobocie powyżej 8 procent znacznie utrudnia Barackowi Obamie reelekcję i wzmacnia argument republikanów, że nie sprawdził się jako prezydent.
IAR