Do wypadku doszło w miasteczku San Bruno pod San Francisco w Kalifornii. Świadkowie mówią, że najpierw usłyszeli eksplozję a następnie zobaczyli słup ognia sięgający kilkudziesięciu metrów. "To był bardzo intensywny pożar. W życiu czegoś takiego nie widziałem i mam nadzieję, że więcej nie zobaczę" - mówił jeden ze świadków zdarzenia.
Pożar zniszczył 53 domy. Ponad 70 osób trafiło do szpitala. Burmistrz San Bruno Jim Ruane poinformował o czterech ofiarach śmiertelnych, ratownicy nie wykluczają jednak, że ich liczba wzrośnie.
Przyczyny eksplozji nie są na razie znane. Wszystko wskazuje na to, że doszło do wybuchu rury z gazem, który znajdował się pod dużym ciśnieniem.
Informacyjna Agencja Radiowa