Na spotkaniu z dziennikarzami w Warszawie Romańczuk skrytykował dotychczasową politykę Polski. Jego zdaniem zrobiliśmy błąd, bo - jak się wyraził - "zbudowaliśmy sobie na Białorusi sztucznego lidera" - Aleksandra Milinkiewicza, który nie miał szans na fotel prezydenta, zdobył 1 procent głosów i tym razem nie kandyduje. Romańczuk już ma 3 procent głosów. W ciągu 10 dni zebrał za swą kandydaturą ponad 50 tysięcy podpisów. Przytacza dane, według których 40 procent jego rodaków chce zmian gospodarczych, a nie rewolucji. Są to więc jego potencjalni wyborcy, bo - co podkreśla - startuje jako ekonomista, a nie polityk.
Jarosław Romańczuk będzie dążył do wprowadzneia na Białorusi wolnego handlu i uniezależnienia gospodarczego od Rosji. Jako priorytetową wymienił nową politykę energetyczna opartą na współpracy z Litwą i Ukrainą.
Jarosław Romańczuk swą szansę na pokonanie prezydenta Łukaszenki ocenia wysoko, ale boi się o swoje bezpieczeństwo. Dlatego chce, by społeczność międzynarodowa głośno upomniała się o polityków, także dziennikarzy więzionych, zaginionych, zamordowanych na Białorusi. Swe zagraniczne wizyty, także obecną w Warszawie, gdzie spotka się z szefem polskiej dyplomacji i marszałkami obu izb parlamentu, traktuje również jak "polisę ubezpieczeniową".
Jarosław Romańczuk powiedział, że nie ma pewności, czy Łukaszenka wywiąże się z obowiązku i zarejestruje jego komitet, gdy już uzbiera 100 tysięcy podpisów, czy też "może zdarzy się coś innego". Wtedy liczy na upomnienie się o niego polityków Zachodu.
Wybory prezydenckie na Białorusi zaplanowano na 19 grudnia. Jarosław Romańczuk jest wiceprzewodniczącym Zjednoczonej Partii Obywatelskiej, ma 44 lata.