Do protestujących przybyli politycy - Ludwik Dorn, obecnie sprzymierzony z Solidarną Polską i Jarosław Kaczyński. Szef Prawa i Sprawiedliwości mówił, że rząd, zamierzając podnieść wiek emerytalny, chce przerzucić na społeczeństwo koszty zadłużenia jakie spowodował w ostatnich latach.
Jarosław Kaczyński uznał, że nie ma żadnego społecznego i ekonomicznego uzasadnienia zmian w wieku emerytalnym. Dodał, że jeśli brakuje pieniędzy, to po pierwsze muszą odejść ci, którzy bezrozumnie zadłużyli Polskę, a następnie sięgnąć do "głębokich kieszeni". Jarosław Kaczyński zaznaczył, że w Polsce jest wielu unikających podatków, uciekających z zyskami za granicę. Jego zdaniem to tu powinno się szukać środków, a nie obarczać społeczeństwo kolejnym obciążeniami. Wymienił tu obok reformy emerytalnej, zmiany w służbie zdrowia.
Jarosław Kaczyński zapewnił, że PiS będzie walczyć o przeprowadzenie referendum w sprawie podniesienia wieku emerytalnego. Dodał, że jedynie gdy połączy się nacisk społeczny z pracą w parlamencie, można liczyć na sukces. Do tej pory Solidarność zebrała dwa miliony podpisów pod wnioskiem referendalnym. Przeprowadzeniu plebiscytu sprzeciwia się Donald Tusk.
W piątek miasteczko emerytalne przeniesione ma być przed budynek Sejmu, gdzie odbędzie się głosowanie w kwestii przeprowadzenia referendum.
IAR