To niezwykłe tempo, wyjaśnia kardynał Amato, ułatwiła "rozpowszechniona i potwierdzona sława świętości" Jana Pawła II. Prowadzącym proces, obok echa wołania "Santo subito", natychmiast święty, towarzyszyło także hasło "santo sicuro", czyli pewny święty, dodaje watykański dostojnik, podkreślając, że mimo szybkiego tempa prace przebiegały zgodnie z przepisami.
Kardynał Amato dodaje nawet, że specjalna ścieżka, na którą mógł liczyć proces beatyfikacyjny Jana Pawła II, była stosowna, "ponieważ fala wzruszenia, jaką wywołała w Kościele i poza nim jego śmierć, pokazała, z jaką nadzwyczajną sympatią i miłością patrzył na tego papieża cały świat". Zapytany o to, czy kongregacji znany już jest cud, który mógłby posłużyć do kanonizacji papieża Polaka, jej prefekt odpowiada, że wielokrotnie zalecał postulatorowi, aby w przypadku nowego cudu "nie doszło do takiego medialnego rozgłosu, jak w przypadku cudu, który potrzebny był do beatyfikacji". Jego zdaniem wszystko powinno bowiem przebiegać w dyskrecji i niezbędnym spokoju.
Informacyjna Agencja Radiowa