"Chciałbym pogratulować wspaniałego życia, znakomitej działalności" - powiedział Lech Kaczyński i dodał, że oboje odznaczeni przez wiele lat podtrzymywali ideę wolnej niepodległej Polski, ideę którą większość uważała za nierealną.
Prezydent część swojego wystąpienia poświęcił generałowi Władysławowi Andersowi. Przypomniał, że to dzięki niemu dziesiątki tysięcy polskich żołnierzy wydostało się z Rosji sowieckiej. Lech Kaczyński podkreślił także, że swego czasu władze komunisyczne przedstawiały generała na białym koniu. "Był to żart ówczesnej, peerlowskiej władzy" - powiedział prezydent.
Irena Anders nie ukrywała, że ogromnie cieszy ją medal, który dostała. Przypomniała także, że poprzedni prezydent Aleksander Kwaśniewski nie uhonorował jej aż tak bardzo. Nikt też wcześniej nie podniósł jej rangi. Teraz Irena Anders dostała nominację na porucznika. Od czasów wojny była w stopniu kaprala. "Jestem dumna bardzo i wierzę, że mój mąż to widzi i się cieszy" - powiedziała wdowa po generale Andersie.
Irena Anders w czasie wojny - wraz z zespołem Warsa - podtrzymywała na duchu żołnierzy. Śpiewała piosenki patriotyczne. Dwa dni po bitwie pod Monte Casino wykonała po raz pierwszy "Czerwone maki". Po wojnie zamieszkała w Londynie, gdzie czynnie brała i bierze nadal udział w życiu Polonii.
Juliusz Englert - były żołnierz Szarych Szeregów, uczestnik powstania warszawskiego i więzień obozu jenieckiego również całe życie poświęcił szerzeniu patriotyzmu wśród londyńskiej polonii. Na stałe współpracuje z ambasadą RP w stolicy Wielkiej Brytanii i udziela pomocy w działaniu Instytutu Kultury Polskiej.
