Raport jest wstrząsający. W ubiegłych dwóch latach zabito na Węgrzech sześciu Romów. Pięciu zostało ciężko rannych, a 55 - ciężko poblito bądź raniono.
Nicola Duckfort powiedziała, że jednym z najbardziej tragicznych przypadków jest morderstwo 45-letniej Marii Balohh, która została zastrzelona na progu swojego domu w miasteczku Kiseleta. Jej 13-letnia córka została ciężko ranna. Według niej, Romów atakują zorganizowane grupy przestępcze wzorujące się na Ku-Klux- Klanie, które podpalają domy koktajlami Mołotowa i strzelają do uciekających.
Wyniki raportu nie stanowią zaskoczenia. Wiosną tego roku przewodniczący Europejskiego Forum Romów Rudko Kawczyński i rzecznik mniejszości narodowych na Węgrzech Erno Kallai zaapelowali do Komisarza ONZ, Rady Europy, OBWE i Parlamentu Europejskiego, by zapobiegli "dalszym pogromom etnicznym na Węgrzech".
Komisja bezpieczenstwa węgierskiego Zgromadzenia Narodowego przyznała policji nadzwyczajne uprawnienia do walki z przejawami rasizmu, ale - zdaniem Amnesty International - węgierska policja działa opieszale, nie chroni Romów przed przejawami nienawisci, a węgierskie urzędy nie klasyfikują zbrodni jako "rasowych". Co więcej, państwo nie udziela pomocy psychologicznej, prawnej i socjalnej ofiarom bestialskich przestępstw.
Rośnie również nietolerancja społeczenstwa wobec romskiej mniejszości. Zdaniem autorów raportu, antyromskie nastroje na Węgrzech podsyca parlamentarne skrajnie prawicowe, ksenofobiczne ugrupowanie "Jobbik" - trzecia najsilniejsza partia w Zgromadzeniu Narodowym. Amnesty International podkreśla jednak z uznaniem, że kwestia romska stała się jednym z trzech priorytetów węgierskiego przewodnictwa w Unii, które rozpoczyna się w pierwszej połowie przyszłego roku.