W artykule zamieszczonym na stronie internetowej telewizji Current, Ling i Lee napisały, że 17 marca przeszły przez zamarznięta rzekę na granicy chińsko-koreańskiej w ślad za swoim przewodnikiem. Gdy zorientowały się, że są na terytorium Korei, wróciły na stronę chińską, gdzie zostały zatrzymane przez koreańską straż graniczną. "Chwytałyśmy się z całej siły krzaków i trawy, by pozostać na terytorium Chin, ale byłyśmy bezradne. Żołnierze przeciągnęli nas po lodzie na stronę koreańską i zaprowadzili do bazy wojskowej" - napisały.
Dziennikarki zasugerowały, że wynajęty przez nie przewodnik mógł je wprowadzić w pułapkę. Ling i Lee poinformowały również, że po aresztowaniu połknęły notatki i zniszczyły nagrania wideo, aby ochronić swoich informatorów.
Laura Ling i Eauna Lee zostały pierwotnie skazane na 12 lat ciężkich robót. Nie trafiły jednak do obozu pracy, ale zostały przewiezione do rządowego pensjonatu w Phenianie. Władze Korei Północnej uwolniły dziennikarki po wizycie w tym kraju byłego prezydenta Billa Clintona. Od tego czasu koreański reżim wykonał szereg pojednawczych gestów wobec USA i Korei Południowej.