W kraju którego fundamentem jest praca, jest ona systematycznie niszczona - powiedział lider jeden z trzech największych central związkowych, które zorganizowały dzisiejszą manifestacje. Celem protestu była obrona miejsc pracy, ale także krytyka klasy politycznej. Tego kraju nie stać na utrzymanie obecnej klasy politycznej - wołali związkowcy z trybuny na Piazza del Popolo. Organizacje związkowe są przekonane, że wszystkich trudności, z jakimi borykają się Włochy, nie można przypisać globalnemu kryzysowi. Według nich, recesja jest zasługą polityki gospodarczej rządu. "Reformy, które przeprowadzili, w niczym nie poprawiły sytuacji ludzi pracy - oświadczyła lider największej centrali CGIL Susanna Camusso.
Zdaniem przywódców związkowych największą kompromitacją gabinetu Mario Montiego są ci, którzy w związku z reformą systemu emerytalnego już nie pracują już, ale jeszcze nie otrzymują emerytury. Według rządu ma ich być 65 tysięcy, według związków zawodowych sześć razy więcej.
IAR