Kończąc wizytę państwową w Austrii prezydent Napolitano przyznał, że Włochy nie są krajem, w którym można by się nudzić. Nie zawsze jednak zasługuje to na uznanie, skoro szef państwa stwierdził, że "od zbyt długiego czasu we Włoszech panuje napięcie w stosunkach politycznych i instytucjonalnych, czemu w interesie ogółu należałoby położyć kres". Apel prezydenta nie został jednak wysłuchany. Po rzymskiej manifestacji opozycji, która w sobotę domagała się ustąpienia Berlusconiego przed 14 grudnia, w niedzielę jego zwolennicy w wielu miastach powtarzali na wiecach, że nie ma alternatywy dla obecnego rządu i oskarżali o zdradę przewodniczącego Izby Deputowanych Gianfranco Finiego. Jego wyjście z koalicji kilka miesięcy temu przyczyniło się do jej osłabienia i utraty większości w parlamencie.
Ostateczną próbą sił będzie wtorkowe głosowanie w izbie wyższej parlamentu nad wotum zaufania, w izbie niższej - nad wotum nieufności. Wynik tej próby pozostaje niepewny.
Informacyjna Agencja Radiowa