Wbrew temu, co napisał â?ľNewsweek", z raportu nie płynie wniosek o postawienie prezydenta przed Trybunałem Stanu.
Według swoistego antyraportu, Lech Kaczyński mógł jednak popełnić przestępstwo, dokonując zmian w ściśle tajnym dokumencie przed jego ujawnieniem. Antyraport przypomina, że dokument podany do publicznej wiadomości przez prezydenta różnił się w treści od tego, który głowie państwa przekazał przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej - chodzi m.in. o usunięcie nazwiska współpracownika WSI, którym okazał się rekomendowany przez PiS członek władz publicznego Radia Gdańsk.
Weryfikatorowi WSI Antoniemu Macierewiczowi antyraport PO zarzuca z kolei, że nie sprawdzał informacji w dostępnych źródłach, na przykład w materiałach z postępowań prowadzonych przez prokuraturę wojskową. Jak również to, że bezprawnie wykorzystał w swoim raporcie informacje z teczek personalnych oficerów WSI, pochodzące z postępowań sprawdzających przed wydaniem certyfikatu bezpieczeństwa osobowego.
Najpoważniejszy zarzut wobec Antoniego Macierewicza odnosi się jednak do dekonspiracji szczegółów operacji â?ľGwiazda", prowadzonej od połowy lat 90. przez Biuro Bezpieczeństwa Wewnętrznego WSI. Według eksperta PO, ujawnienie informacji służy tylko rosyjskim służbom specjalnym. "Rosjanie bowiem po opublikowaniu raportu Macierewicza dowiedzieli się, czego nie wiedzą o nich polskie służby. Była to największa tajemnica WSI. Do tej pory Rosjanie jedynie się tego domyślali" - powiedział współtwórca raportu PO.
Więcej w najnowszym wydaniu "Wprost".
iar/Wprost/płużyczka/sawicka