Wiceminister spraw zagranicznych Jacek Najder podkreślił, że polscy dyplomacji nie mogli i nie negocjowali z porywaczami. Polska mogła jedynie naciskać na stronę pakistańską, by wzmogła swoje wysiłki. Dlatego też, co zaznacza Najder, już od początku w sprawę zaangażowano dyplomatów z innych krajów.
28 września, w dniu w którym porwano inżyniera, doszło do szeregu spotkań polskiego ambasadora w Islamabadzie Krzysztofa Dębnickiego z pakistańskimi władzami. "W czasie spotkania z premierem Gilanim towarzyszyła mu Trójka Unii Europejskiej. Uznaliśmy, że wpisanie naszych działań w kontekst unijny jest pokazaniem, że nie jest to tylko nasza sprawa narodowa, ale dotyczy to też naszych partnerów unijnych" - powiedział Jacek Najder.
Z kolei koordynator służb specjalnych Jacek Cichocki zapewnia, że polskie służby aktywnie współpracowały ze swoimi kolegami z Pakistanu i z innych krajów. Cichocki podkreśla, że w sprawę zaangażowano również Amerykanów, bo mają oni ogromne doświadczenie w tamtym regionie. Strona polska korzystała z ich doświadczeń ze sprawy zamordowanego tam dziennikarza Daniela Pearl'a. "Było to dla nas bardzo pomocne i bardzo cenne" - deklaruje Cichocki.
MSZ zapewnia, że póki nie będzie potwierdzenia informacji o śmierci Polaka, nasi dyplomaci wciąż będą starać się o jego uwolnienie. O tym, że Polak został zabity przez talibów poinformowały wczoraj rano media pakistańskie.