Frekwencja wyborcza wyniosła ponad 53 procent.
Zwycięstwo prawicy w wyborach samorządowych zwiększyło nadzieje na odwołanie premiera Ferenca Gyurcsaniego. Jednak w zgodnej ocenie komentatorów konflikt narasta i jego rozwiązanie nie będzie łatwe.
Premier Gyurcsany zapowiedział, że po przegranej w wyborach zwróci się do parlamentu o udzielenie mu wotum zaufania. Jednak taka deklaracja nie przekonała opozycji. Przewodniczący prawicowego Fidesz-u Viktor Orban uznał, że premier gra na zwłokę. Zdaniem Orbana, szef węgierskiego rządu przetrwa głosowanie, ponieważ dysponuje większością parlamentarną. Szef opozycji postawił zatem ultimatum: socjaliści mają odwołać premiera do czwartku do godziny 13.00. Jeśli tak się nie stanie, to Fidesz stanie w piątek na czele protestów.
Politolodzy ostrzegają, że węgierskie wydarzenia wchodzą w nową, niebezpieczną fazę.