Związkowcy uważają, że stocznia jest źle zarządzana przez nowego właściciela - firmę ISD Polska, a plany połączenia jej ze stocznią gdyńską doprowadzą do likwidacji zakładu.
W referendum wzięło udział ponad tysiąc osób. 90 procent z nich uważa, że ISD nie realizuje planów inwestycyjnych, do których zobowiązało się przy zakupie stoczni. Natomiast 70 procent potwierdziło, że dostaje niższe wynagrodzenia.
Wczoraj kilkadziesiąt osób przerwało pracę na jednym z wydziałów. Domagali się wypłaty zaległych pieniędzy. Jak mówią stoczniowcy, tak złej sytuacji w zakładzie nie było od lat. Zaczęła się pogarszać od przejęcia stoczni w styczniu przez ISD.
Pracownicy twierdzą, że zaczęli dostawać obniżone wynagrodzenia o 40, a nawet o 60 procent. Z tego powodu coraz więcej osób zwalnia się z pracy. Zarząd na temat kondycji zakładu nie chce się wypowiadać. Nie udziela też informacji o zarobkach.
Roman Gałęzewski, przewodniczący zakładowej "Solidarności" dodaje, że w referendum trzy czwarte pracowników wyraziło gotowość do podjęcia strajku. Podkreśla jednak, że stoczniowcy nie planują na razie manifestacji.
Polska ma czas do jutra na przesłanie do Komisji Europejskiej planów restrukturyzacji stoczni w Gdańsku, Gdyni i Szczecinie. Jeżeli nie przekonają one unijnych urzędników, Komisja zażąda zwrotu pomocy publicznej, jaką zakłady dostały po wstąpieniu Polski do Unii. Będzie to oznaczało bankructwo stoczni.