Profesor Stanisław Koziej - były doradca ministra obrony narodowej Bogdana Klicha - uważa, że nie lokalizacja jest najważniejsza, ale to, czy rakiety będa w stanie ochronić stolicę przed ewentualnym atakiem z powietrza. Według ekspertów, bateria nie ochroni całej Warszawy, jednak przed samolotami jest w stanie ochronić dużo większy obszar. Aby uzyskać maksymalny efekt, trzeba precyzyjnie umieścić baterię na prawdopodobnym kierunku ataku. - dodał Koziej.
Z kolei Michał Fiszer z miesięcznika "Nowa Technika Wojskowa" zwraca uwagę na to, że jeden amerykański garnizon nie wystarczy, żeby mówić o całkowitej ochronie przeciwrakietowej kraju. Do tego nasz rząd - zdaniem Fiszera - powinien znaleźć odpowiednie środki finansowe i rozpocząć procedurę zakupu kolejnych rakiet - niekoniecznie Patriot, ale na przykład europejski system sampter.
Ekspert uważa, że może się okazać, iż to przedsięwzięcie nie bedzie kosztować aż tak wiele, jak mówią niektórzy politycy. Rakiety miałyby chronić bowiem tylko najważniejsze obiekty, szczególnie narażone na atak.
Umieszczenie w Polsce baterii Patriotów było najważniejszym warunkiem zgody Donalda Tuska na budowę w Redzikowie koło Słupska bazy tarczy antyrakietowej. Dzięki temu, jak wielokrotnie podkreślał premier, gwarancje bezpieczeństwa NATO będą miały charakter nie tylko polityczny, ale także realny.
Jutro sekretarz stanu USA Condoleezza Rice i Radosław Sikorski, szef polskiej dyplomacji, podpiszą porozumienie w tej sprawie.