"To hańba" - powiedział o dzisiejszym orzeczeniu honorowy konsul Czeczeńskiej Republiki Iczkeria w Polsce, opuszczając salę rozpraw Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Polski obrońca Zakajewa mówi natomiast o "schizofrenii".
Zakajew nie może uczestniczyć w procesie dotyczącym jego ekstradycji do Rosji, bo nie dostaje polskiej wizy. Sąd z kolei nie może zająć się sprawą, bo na rozprawie nie ma Zakajewa - tak w skrócie opisał sytuację mecenas Radosław Baszuk.
Sprawę więc umorzono, ale Zakajew się odwołał.
Dziś Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał orzeczenie sądu niższej instancji: sprawa umorzona. Zakajewa znów nie było, bo konsul w Londynie odmówił mu wizy.
Mecenasowi Baszukowi trudno jest pogodzić się z wzajemnie wykluczającymi się decyzjami polskich instytucji. "To schizofreniczne. Zostawiam to państwa ocenie" - powiedział dziennikarzom.
W opinii honorowego konsula Czeczeńskiej Republiki Iczkeria w Polsce, Adama Borowskiego, decyzja o niewydaniu Zakajewowi wizy świadczy o naszej niesuwerenności. "Polska gra w spektaklu napisanym w Moskwie" - powiedział dziennikarzom. Wychodząc z sali rozpraw zawołał:"Hańba".
W przekonaniu Adama Borowskiego, rząd pragnie uniknąć drażnienia Moskwy, bo i tak stosunki są napięte w związku ze śledztwem wyjaśniającym katastrofę smoleńską. W jego opinii, w sprawie Zakajewa polskie instytucje podejmują decyzje czysto polityczne.
Orzeczenie Sądu Apelacyjnego w Warszawie o umorzeniu procedury ekstradycyjnej Ahmeda Zakajewa z powodu jego nieobecności jest ostateczne.
Rosyjska prokuratura stawia Zakajewowi dziewięć zarzutów za czyny, które miał popełnić w - jak to określono - "bandach zbrojnych" w Czeczenii w latach 1991-2000. Wymieniono między innymi zabójstwa, próby oderwania części terytorium i działalność w zbrojnym gangu. Są to te same zarzuty, których nie uznały w 2002 roku sądy w Kopenhadze i Londynie, odmawiając ekstradycji Zakajewa do Rosji.