Proces na wniosek pokrzywdzonych kobiet toczył się z wyłączeniem jawności. Jak dowiedziała się IAR, podczas pierwszej rozprawy została przesłuchana jedna z pokrzywdzonych kobiet.
Oskarżonemu Kameruńczykowi prokuratura stawia 12 zarzutów - 11 z nich dotyczy zakażenia kobiet wirusem HIV, a jeden - narażenia kobiety na zakażenie. Ze względu na wyłączenie jawności procesu nie wiadomo, czy oskarżony po odczytaniu zarzutów przyznał się do winy ani czy składał wyjaśnienia.
Obrońca Simona M. wnioskował o uchylenie aresztu Kameruńczykowi. Sąd jednak nie uwzględnił wniosku, co oznacza, że oskarżony nadal będzie doprowadzany na rozprawy z aresztu śledczego.
Jeden z pełnomocników pokrzywdzonych kobiet mecenas Roman Giertych zapowiedział, że będzie domagał się zmiany kwalifikacji prawnej czynów zarzucanych oskarżonemu - z narażenia zdrowia i życia kobiet na usiłowanie zabójstwa. Gdyby do tego doszło, to oskarżonemu będzie grozić nie 10 lat więzienia, a dożywocie.
Simon M. przedstawiał się jako uchodźca polityczny z Kamerunu, poeta, pisarz i dziennikarz. Przyjechał do Polski w 1999 roku. W śledztwie twierdził, że nie wiedział, iż jest nosicielem wirusa HIV.
Kolejna rozprawa odbędzie się 5 sierpnia.