W konkluzjach kończącego się w Brukseli szczytu znalazł się zapis zobowiązujący Komisję Europejską do opracowania odpowiednich przepisów. Rada Europejska wezwą Komisję do szybkiego przedłożenia propozycji umożliwiających przyjęcie do 2008 roku ostrzejszych wymogów jeśli chodzi o oświetlanie ulic i biur, a do 2009 roku - mieszkań prywatnych.
Prezydent Lech Kaczyński nie krył zaskoczenia, bo - jak tłumaczył - te zapisy pojawiły się w ostatniej chwili. "Niejako bez naszej wiedzy, my zorientowaliśmy się pod sam koniec obrad" - tłumaczył prezydent. Dodał, że ten zapis został zamieszczony w nocy i on nie jest w stanie powiedzieć w jakich okolicznościach.
Delegacji polskiej wymiana żarówek się nie spodobała, bo, jak tłumaczył Lech Kaczyński, żadne państwo nie lubi mieć zobowiązań, które nie wynikają z jego własnych decyzji. Dodał jednak, że Polacy opowiedzieli się w referendum za przynależnością do Unii i są gotowi ponosić konsekwencje swojej decyzji.
Wicepremier Zyta Gilowska uspokajała jednak, że szaleństwa z żarówkami nie będzie. "Żeby ludzie nie pomyśleli, że zaraz będziemy mieli jak w Australii masową i przymusową wymianę żarówek, nic takiego nam nie grozi" - dodała minister finansów.