Szef czeskiego rządu wrócił do Pragi po wyczerpujących rozmowach w Kijowie i Moskwie, gdzie udało mu się obie strony sporu przekonać do zawarcia umowy o nadzorowaniu dostaw rosyjskiego gazu do Europy na ukraińskim terytorium.
Jako ostatni dokument ten podpisał komisarz Unii Europejskiej do spraw energetyki Andris Piebalgs. Umowa została już odesłana do Moskwy i Kijowa.
Czeski premier powiedział, że Unia czeka teraz na wcielenie jej w życie. Gdy to się stanie, tranzyt gazu ma zostać wznowiony. Topolanek podkreślił jednak, że porozumienie nie rozwiązuje problemu ewentualnego długu Ukrainy, cen za dostawy gazu na Ukrainę, opłat tranzytowych i cen za gaz techniczny. Dodał, że nie jest także rozwiązany cały szereg problemów związanych z amortyzacją rur i zbiorników gazu, czy też z sytuacją na stacjach przekaźnikowych.
Szef czeskiego rządu podkreślił, że choć do zrobienia jest sporo, to realizacja porozumienia powinna szybko przynieść ulgę krajom najbardziej dotkniętym blokadą dostaw gazu. Dodał jednak, że na dłuższą metę porozumienie nie rozwiązuje skomplikowanej sytuacji związanej z dostawami rosyjskiego gazu.
Kwestia bezpieczeństwa energetycznego jest jednym z priorytetów czeskiej prezydencji. Za cel na najbliższe półrocze stawiają sobie znalezienie trwałych rozwiązań problemu zaopatrzenia Europy w gaz.