Mirosław G. żąda od "Faktu" publicznych przeprosin i pół miliona złotych zadośćuczynienia. Poczuł się urażony tekstem, w którym padły sformułowania: "Doktor zabijał w rządowym szpitalu", "doktor-morderca", "bestia nie lekarz", oraz "doktor-śmierć". Na kolejną rozprawę sąd wezwał byłego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobrę.
Zeznająca jako świadek przed sądem współautorka artykułu powiedziala, że celem tekstu było zrelacjonowanie "sprawy związanej z doktorem Mirosławem G." Podkreśliła, że artykuł pojawił się po głośnej konferencji prasowej byłego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry i szefa CBA Mariusza Kamińskiego, na której padły słowa: "nikt nigdy nie będzie już pozbawiony życia przez tego pana".
Magdalena R. mówiła, że tekst w takiej formule pojawił się w gazecie "Fakt", bo "sprawa była niebywała i bezprecedensowa". Jak tłumaczyła przed sądem o napisaniu artykułu przeważyło to, że jego bohater był znanym lekarzem w rządowej klinice, a jak się okazało "wymuszał od pacjentów łapówki za przeprowadzenie operacji, a dodatkowo pojawiła się możliwość, że również zabijał".
Magdalena R., pytana kilkakrotnie przez adwokata doktora G., czy jako dziennikarka miała wtedy pewność, że lekarz spowodował śmierć pacjentów, świadek odpowiedziała, że zdobyte informacje potwierdzała w prokuraturze, a fragmenty konferencji ministra Ziobry oglądała kilka razy. Były one - jak mówiła dziennikarka - utrzymane w tym tonie.
Pytana o użyte w artykule podpisy pod zdjęciami oraz śródtytuly w rodzaju: "doktor-śmierć" lub "bestia nie lekarz", Magdalena R. przyznała, że nie były to cytaty z wypowiedzi któregoś z ministrów biorących udział w słynnej już konferencji, a sformułowania użyte przez gazetę.
"Użyliśmy takich słów, aby oddać wagę sprawy" - tłumaczyła. Dopytywana o to, czy dziś też sądzi, że doktor Mirosław G. zabijał, odmówiła odpowiedzi. Nie odpowiedziała też na pytanie obecnego na rozprawie Mirosława G., który chciał się dowiedzieć, czy "świadek zdaje sobie sprawę, do śmierci ilu pacjentów doprowadziła ona sama i jej gazeta po opublikowaniu artykułu".
Po rozprawie żadna ze stron nie chciała komentować tego procesu. Warszawski Sąd Okręgowy, przed którym toczy się proces, na kolejną rozprawę 2 grudnia wezwał na świadka posła Zbigniewa Ziobrę.