Konfrontacja miała na celu wyjaśnienie różnic w zeznaniach dotyczących kilku rozmów obu świadków w lipcu 2007 roku, po wybuchu afery gruntowej.
Jaromir Netzel powoływał się na protokoły ze swoich zeznań w prokuraturze sprzed trzech lat a także na to, że jego telefon był podsłuchiwany na polecenie ówczesnego prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry. Podkreślił, że stenogramy byłyby dowodem obiektywnym i konfrontacja przeprowadzona przed zapoznaniem się z nimi przez komisję jest przedwczesna.
Zbigniew Ziobro powiedział, że na pytanie o stosowanie technik operacyjnych, w tym o podsłuch telefonu Jaromira Netzla może odpowiedzieć tylko na przesłuchaniu zamkniętym. Kiedy jednak w toku konfrontacji Jaromir Netzel powiedział, że jego rozmowy ze Zbigniewem Ziobrą zginęły bo zadbał on o to jako prokurator generalny, Ziobro zarzucił mu insynuacje i zapowiedział wyciągniecie konsekwencji prawnych.
Zbigniew Ziobro podtrzymał swoją wersję zdarzeń, według której celem Netzla było danie alibi Januszowi Kaczmarkowi, że przyszedł do Hotelu Mariott na spotkanie z szefem PZU, a nie z Ryszardem Krauze. Z tego miałoby wynikać, że Kaczmarek nie miał nic wspólnego z przeciekiem w aferze gruntowej. Netzel zaprzeczał i argumentował, że śledztwo w sprawie jego udziału w przecieku zostało umorzone.
Choć obaj świadkowie podtrzymali swoje zeznania a świadków ich rozmów nie było poseł PO Robert Węgrzyn jest przekonany, że konfrontacja była potrzebna bo Jaromir Netzel zeznał, że Zbigniew Ziobro rozmawiał z nim o śledztwie w sprawie przecieku w aferze gruntowej, które było objęte tajemnicą.
Komisja śledcza badająca naciski polityczne na prokuraturę i służby w czasie rządów PiS pracuje już trzy lata. Dzisiaj podjęła decyzję o przesłuchaniu kolejnych świadków.