0,1 stopnia Celsjusza zabrakło do rekordowego upału w stolicy Polski z 1904 r. W Warszawie maksymalna temperatura w czwartek wyniosła 37 st. C - poinformowała PAP synoptyk IMGW Maria Waliniowska. Największy upał był między godzinami 15 a 17.
Odnotowana w czwartek w Warszawie temperatura, 37,0 st. C, pobiła rekord z ostatnich kilkunastu lat, mianowicie z 1994 r., gdy słupki rtęci wskazały na temperaturę 36,4 st. C. Tylko 0,1 st. C zabrakło do rekordu dla stolicy Polski z początku XX w., mianowicie z 17 lipca 1904 r., gdy na termometrach zanotowano 37,1 st. C.
"W Warszawie maksymalna temperatura dzisiaj wyniosła 37 stopni, a ten rekord poprzedni, który był 1 sierpnia 1994 r. wynosił 36,4. A więc o sześć dziesiątych stopnia było więcej niż w 1994 roku" - powiedziała synoptyk Maria Waliniowska. Dodała, że w Warszawie najwyższa maksymalna temperatura, mierzona w cieniu na wysokości dwóch metrów, była w godzinach między 15 a 17.
Jeśli chodzi o letnie rekordy dla całej Polski, najwyższą zanotowaną temperaturą było 40,2 st. C. Właśnie tyle pokazały termometry 29 lipca 1921 r. w rejonie Prószkowa k. Opola. W ostatnich latach bardzo wysoką temperaturę w Polsce wynoszącą 39,5 st. C., odnotowano 30 lipca 1994 r. w Słubicach.
"Dzisiaj taki rekord w Polsce nie został pobity, bo najwyższa temperatura jaka była to ok. 38 st. C w Opolu i Tarnowie, czyli na południu Polski" - zaznaczyła synoptyk. Dodała też, że temperatura wynosząca ok. 37 st. C, poza Warszawą, była m.in. w Łodzi, Ostrołęce i Częstochowie.
Aby uznać jakiś okres za "fale upałów" przez kilka dni temperatura maksymalna musi wynosić powyżej 30 st. C.
W niedawnej rozmowie z PAP prof. Halina Lorenc z IMGW tłumaczyła, że fale upałów są naturalnie związane z klimatem Polski, choć ostatnio powtarzają się częściej niż dawniej. "Obecnie takie cykle temperatury powtarzają się nawet w skali miesiąca, jak np. w 2012 r., kiedy w centralnej części Polski mieliśmy w lipcu aż trzy fale upałów. W czasie ich trwania temperatura przekraczała 30 st. C i utrzymywała się dłużej niż przez trzy dni" - przypomniała klimatolog.
Dawniej temperatury notowane w czasie fal upałów wynosiły z reguły 30-31 stopni, a obecnie mają ok. 35 st. C. "Ta różnica, wynosząca 4 st. C, jest wyraźnie odczuwana przez organizmy ludzi, zwłaszcza osób starszych i dzieci, a także zwierząt. Sprawia, że w ciągu nocy temperatura nie spada poniżej 18 st., czyli do wartości, która pozwala się nam zregenerować po całodziennym, wyczerpującym upale" - podkreśliła prof. Lorenc.
Częste i intensywne fale upałów są do Polski przynoszone przez układy baryczne powodujące tzw. blokadę wyżową. Blokady tej nie są w stanie pokonać ośrodki niżowe, przemieszczające się przeważnie z zachodu i z południowego zachodu. "Nad Polską zalega wtedy obszar podwyższonego ciśnienia, zablokowany od wschodu i zachodu pomiędzy ośrodkami niżowymi. Za +okresy tropikalnej pogody+ odpowiadają masy powietrza, napływające do nas znad Afryki. Wszędzie, gdzie docierają, trafia również pył z afrykańskiego piasku. W konsekwencji na pewnych wysokościach dochodzi dodatkowo do zmętnienia atmosfery" - dodała klimatolog. (PAP)
nno/ zan/ mlu/ mhr/