Tylko 109 osób zgłosiło się do pierwszej edycji egzaminu do Państwowego Zasobu Kadrowego, który odbędzie się 26 marca. Przedstawiciele Kancelarii Premiera liczą, że więcej kandydatów zgłosi się do kolejnego egzaminu - zaplanowanego na maj.
Zgodnie z obowiązującym od kilku miesięcy prawem, tylko osoby znajdujące się w Państwowym Zasobie Kadrowym (PZK) będą mogły zostać zatrudnione na wyższych stanowiskach w administracji publicznej. Egzaminy do PZK przeprowadza Krajowa Szkoła Administracji Publicznej.
Do marcowego egzaminu zgłaszać się już nie można. Rekrutacja zakończyła się 12 lutego. Zgodnie z ustawą, która weszła w życie 27 października zeszłego roku, egzamin do PZK będzie przeprowadzany co najmniej trzy razy do roku.
Obecnie w PZK znajduje się 6 tys. 300 osób. Znaleźli się w nim urzędnicy mianowani oraz osoby, które były zatrudnione na wysokich stanowiskach w chwili wejścia w życie ustawy o PZK. Przedstawiciele Kancelarii przyznają, że są wśród tych osób także ci, którzy nie byli zatrudnieni na wysokich stanowiskach w wyniku konkursu, ale jako "pełniący obowiązki".
Według szefowej KSAP prof. Józefy Hrynkiewicz, egzamin do PZK gwarantuje kompetencje przyszłych członków Zasobu. Jak powiedziała podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami w Kancelarii Premiera, ustawa o PZK umożliwi otworzenie administracji dla młodych, wykształconych i ambitnych ludzi.
Prof. Hrynkiewicz przyznała jednak, że egzamin do PZK różni się od egzaminu dla urzędników mianowanych. Jak powiedziała, trzyetapowy egzamin (język obcy, test z wiedzy, sprawdzenie predyspozycji kierowniczych) nie jest - tak jak egzamin na urzędnika mianowanego - skoncentrowany na sprawdzaniu szczegółowej wiedzy prawniczej kandydata.
Jak mówiła szefowa KSAP, egzamin do PZK "nie jest niemożliwy do zdania" dla człowieka z wyższym wykształceniem, kulturalnego, interesującego się światem i zagadnieniami społecznymi.
Jak poinformowała prof. Hrynkiewicz, 65 proc. kandydatów do PZK to mężczyźni. Większość z nich ma 30-40 lat. Zgłosili się przede wszystkim: ekonomiści, prawnicy, specjaliści od zarządzania, nauk politycznych i stosunków międzynarodowych. Kandydaci pochodzą z całej Polski.
Podczas rozmowy z dziennikarzami szef Kancelarii Premiera Mariusz Błaszczak, odpowiedzialny za służbę cywilną, zapowiedział też doprowadzenie do "normalizacji płac" w administracji publicznej.
Jak tłumaczył, młodzi i wykształceni ludzie po zdobyciu doświadczenia "uciekają" z administracji państwowej do biznesu. Zniechęcają ich niskie płace, nieporównywalne do wynagrodzeń w sektorze prywatnym. Ponadto - jak mówił - porównywalne powinny być wynagrodzenia osób na podobnych stanowiskach i z porównywalnym zakresem odpowiedzialności w różnych urzędach.
Jak powiedział Błaszczak, Kancelaria będzie pilotowała program "wartościowania stanowisk" w administracji. Wnioski powinny zostać uwzględnione już w projekcie przyszłorocznego budżetu. Jak argumentowali przedstawiciele Kancelarii, ideałem byłoby lepsze gospodarowanie pieniędzmi na administrację zamiast zwiększania ich. Jednocześnie podkreślali, że realizować ideę "taniego państwa" można tylko wtedy, gdy jest to państwo "efektywne", a takie będzie, gdy w administracji pracować będą kompetentni urzędnicy.
Obecnie na administrację przeznaczono blisko 5 mld zł. W administracji zatrudnionych jest ok. 120 tys. urzędników. (PAP)
ann/ ura/ rod/