1536 kontuzjowanych narciarzy zwieźli ze stoków ratownicy TOPR od początku zimy. Liczba wypadków zbliża się do ubiegłorocznego niechlubnego rekordu, kiedy to ratownicy interweniowali 1754 razy - powiedział PAP we wtorek ratownik Adam Marasek.
Najwięcej wypadków narciarskich w tym sezonie wydarzyło się podczas ferii zimowych trwających od 17 stycznia do 28 lutego, kiedy to ratownicy TOPR interweniowali 1025 razy. "Na szczęście w tym czasie nie doszło do żadnego śmiertelnego wypadku na stokach" - dodał Marasek.
Najczęstsze przyczyny wypadków narciarskich to niewystarczające umiejętności narciarzy i brawura. "Często narciarze nie liczą się z innymi uczestnikami stoków narciarskich na przykład zajeżdżając drogę osobie, która słabiej panuje nad nartami" - powiedział PAP ratownik dyżurny Tomasz Wojciechowski.
Do największej liczby wypadków narciarskich dochodziło na stokach w Białce Tatrzańskiej, gdzie jest najwięcej wyciągów. Tam też podczas zimy wypoczywało w tym regionie najwięcej narciarzy.
Jak mówią ratownicy TOPR, narciarze najczęściej doznają urazów nóg. Przeważnie są to skręcenia i załamania, ale zdarzają się też dotkliwe uszkodzenia stawów, wymagające hospitalizacji, a czasem leczenia operacyjnego.
Wśród snowboardzistów przeważają obrażenia rąk, głównie złamania nadgarstka i przedramienia oraz zwichnięcia barku.
Do nietypowego i poważnego w skutkach wypadku doszło tej zimy na wyciągu krzesełkowym w Jurgowie. Młoda narciarka z niewiadomych przyczyn zsunęła się z krzesełka i spadła z wysokości około 8 metrów, doznając poważnej kontuzji kręgosłupa, urazu żeber i mocnych potłuczeń. Została śmigłowcem przetransportowana do zakopiańskiego szpitala.
W minioną niedzielę zimowe ferie zakończyli uczniowie z województw: lubelskiego, łódzkiego, podkarpackiego, pomorskiego i śląskiego, którzy 2-tygodnowią przerwę w nauce mają jako ostatni w kraju.(PAP)
szb/ pz/ mow/