16 i 17 czerwca Lech Wałęsa ma zeznawać w warszawskim procesie w sprawie masakry robotników Wybrzeża w 1970 r. Jednym z oskarżonych jest ówczesny szef MON, gen. Wojciech Jaruzelski.
O wyznaczeniu przez Sąd Okręgowy w Warszawie tego terminu zeznań b. prezydenta powiedział w poniedziałek PAP prok. Bogdan Szegda, który oskarża w trwającym siódmy rok procesie. To na jego wniosek Wałęsa ma zeznawać.
"Pan prezydent był znaczącym postacią w 1970 r.; członkiem komitetu strajkowego gdańskiej stoczni, a zatem jego przesłuchanie jest nieodzowne" - oświadczył prokurator. Dodał, że "chcemy raz na zawsze rozwiać mit, że stoczniowcy dopuszczali się wtedy zniszczeń mienia".
Szegda wnosił do sądu o przesłuchanie Wałęsy jeszcze w 2003 r. Argumentował, że jest za jego przesłuchaniem, bo gen. Jaruzelski twierdzi, że wspomnieniowa książka historycznego lidera "Solidarności" "rodzi skutki prawne". Wcześniej w procesie Jaruzelski cytował m.in. sformułowania Wałęsy, że "gdy już doszło do masowych zajść, to pół Gdańska by spłonęło, gdyby ta sprawa nie była jakoś przecięta", i krytykował decyzję prokuratury, która w śledztwie nie przesłuchała Wałęsy.
Inny oskarżony, b. wicepremier PRL Stanisław Kociołek, był przeciwny wzywaniu Wałęsy, bo - jak mówił - "NSZZ +Solidarność+ nie jest, nie może być i nie będzie stroną w tym procesie".
Warszawski sąd od 2001 r. prowadzi proces o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa co najmniej 44 osób w 1970 r. Na ławie oskarżonych zasiadają: Jaruzelski, Kociołek, wiceszef MON gen. Tadeusz Tuczapski i trzej dowódcy jednostek wojska tłumiących protesty. Nie przyznają się do winy. Grozi im nawet dożywocie.
Trwają żmudne przesłuchania świadków - głównie robotników Wybrzeża, żołnierzy i milicjantów. W akcie oskarżenia prokuratura wniosła o przesłuchanie ok. 1100 osób. W 2004 r. sąd oddalił wniosek prok. Szegdy, by ograniczyć ich liczbę do ok. 150. Dotychczas przesłuchano ok. 700 świadków. Sąd odczytuje zeznania tych świadków, którzy nie przychodzą.
84-letni Jaruzelski nie przychodzi ostatnio na rozprawy z powodów zdrowotnych. Wiele razy mówił, że poczuwa się do współodpowiedzialności politycznej i moralnej, ale nie karnej. Twierdził, że wiele działań wojska i milicji to "obrona konieczna lub stan wyższej konieczności".
12 grudnia 1970 r. rząd PRL ogłosił drastyczne podwyżki cen na artykuły spożywcze, co wywołało demonstracje na Wybrzeżu. Podczas ich tłumienia, według oficjalnych danych, na ulicach Gdańska, Gdyni, Szczecina i Elbląga zginęły 44 osoby, a ponad 1160 zostało rannych. W PRL nikogo nie pociągnięto za to do odpowiedzialności. Możliwość taka powstała dopiero po przełomie 1989 r.
Jaruzelskiego czeka też inny proces. Ponad 25 lat po wprowadzeniu stanu wojennego jego główni inicjatorzy i wykonawcy, w tym Jaruzelski, b. szef MSW Czesław Kiszczak i b. I sekretarz PZPR Stanisław Kania, zostali oskarżeni przez IPN za jego bezprawne wprowadzenie. W środę warszawski sąd ma rozpatrzyć wniosek obrony o zwrot sprawy do IPN. (PAP)
sta/ wkr/ gma/