Do 7 czerwca Sąd Okręgowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) odroczył ogłoszenie wyroku w sprawie zgwałcenia i zabójstwa w 1997 r. trzynastolatki z Bobolic. Powodem odroczenia był zawiły charakter sprawy.
W wygłoszonej w poniedziałek mowie końcowej prokurator Jerzy Sajchta zażądał dla oskarżonego, 36-letniego obecnie Marka H., 25 lat więzienia i pozbawienia praw publicznych na 10 lat.
Oskarżyciel chciał, by karę wymierzono na postawie Kodeksu karnego z 1969 r., który obowiązywał w czasie popełnienia przestępstwa i który pod względem sankcji jest korzystniejszy dla sprawcy w porównaniu z obecnymi przepisami karnymi.
Obrońca mecenas Zbigniew Juszkiewicz wnosił o uniewinnienie jego klienta z braku dowodów. O uznanie za niewinnego prosił również Marek. H., który powiedział, że zamordowanej dziewczynki nie znał i nigdy jej nie widział.
Sprawa dotyczy zgwałcenia i zabójstwa 13-letniej Sylwii D. Jej zwłoki znaleziono w sierpniu 1997 r. w lesie koło Bobolic (Zachodniopomorskie). W prowadzonym wówczas przez Prokuraturę Rejonową w Szczecinku śledztwie ustalono, że dziewczynka zginęła 4 kwietnia 1997 r., a przed śmiercią została zgwałcona. Postępowanie jednak umorzono z powodu niewykrycia sprawcy.
Śledztwo podjęto na nowo w październiku 2008 r., po zatrzymaniu przez policję Marka H., który według funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego jest sprawcą zgwałcenia i zabójstwa.
Marek H. początkowo przyznawał się do popełnienia zarzucanych mu czynów. Swoją rolę opisał jednak jako współuczestnictwo. Głównym sprawcą zbrodni miał być według jego wersji, dużo od niego młodszy kuzyn Rafał B., który w 2001 r. w niejasnych okolicznościach popełnił samobójstwo.
Po tym jak prokuratura wykluczyła udział Rafała B. w przestępstwie, Marek H. odwołał wyjaśnienia, w których przyznawał się do winy. W czasie procesu mówił, że przyznanie wymusili na nim policjanci. Zdaniem prokuratury nic takiego jednak nie miało miejsca, a podawane przez H. szczegóły zbrodni, m.in. dotyczące ubioru zamordowanej nastolatki i zadanych obrażeń, "nie budzą wątpliwości", iż to on jest sprawcą.
Według obrony wyjaśnienia te należy jednak uznać za wątpliwe, a akt oskarżenia to jedynie "składająca się z trzech zdań hipoteza prokuratury." Mecenas Juszkiewicz podkreślił w mowie końcowej, iż "nie jest to nawet sprawa poszlakowa, bo tu nie ma żadnych poszlak, jest jedynie odwołane później przyznanie się do winy".
Obrońca wskazywał m.in. na to, że mimo poszukiwań szkolnego plecaka Sylwii D., policja nigdy go nie odnalazła, zaś Marek H. nic o nim w śledztwie nie mówił. Oskarżony miał też niezgodnie z prawdą opisać w śledztwie budowę ciała Sylwii D. Na ubraniach Marka H. nie znaleziono śladów krwi zamordowanej, zaś biegli nie ustalili bezspornie, jakie było podłoże gwałtu. (PAP)
sibi/ pz/ jra/