Przewodniczący kolegium szefów sztabów USA adm. Michael Mullen przyznał we wtorek na konferencji prasowej, że jest "zbulwersowany" ujawnieniem w internecie tajnych dokumentów na temat wojny w Afganistanie. Zapewnił, że dane te były wcześniej znane władzom USA.
Ponad 90 tysięcy dokumentów dotyczących operacji w Afganistanie opublikował w internecie portal WikiLeaks, a za nim amerykański dziennik "New York Times", brytyjski "Guardian" oraz niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
"Jestem zbulwersowany rozpowszechnieniem (tych danych). Uważam, że należy zrobić wszystko, co możliwe, by takie przecieki się nie powtórzyły" - powiedział admirał Mullen w Bagdadzie, dokąd przybył we wtorek.
Zapewnił, że Amerykanie brali pod uwagę te informacje, gdy opracowywali w zeszłym roku zmiany w strategii w Afganistanie oraz w stosunkach z Pakistanem.
"Wśród informacji, do które dotychczas udało mi się dotrzeć, nie ma niczego, co nie było badane lub brane pod uwagę podczas zmiany naszej strategii" - powiedział Mullen.
Ujawnione materiały to - jak twierdzi WikiLeaks - "sprawdzone i autentyczne dokumenty" m.in. o tajnych operacjach wojsk amerykańskich w Afganistanie między styczniem 2004 roku a grudniem 2009 roku.
Z materiałów wynika m.in., że członkowie wywiadu wojskowego Pakistanu, który uchodzi od roku 2001 za strategicznego sojusznika USA, wspierają talibów w Afganistanie.
W ostatnich latach władze afgańskie często zarzucały Islamabadowi wspieranie rebelii talibów, zwłaszcza w strefie przygranicznej Afganistanu i Pakistanu.
Biały Dom, brytyjski rząd i główna agencja wywiadowcza Pakistanu potępiły ujawnienie poufnych materiałów przez WikiLeaks, które - jak pisze agencja Associated Press - jest jednym z największych przecieków w historii wojskowości.(PAP)
jhp/ kar/
6683018