(dochodzą wypowiedzi organizatorów i LPR)
9.11.Bruksela (PAP) - Unijne instytucje robią zbyt mało, by zwalczać homofobię w Polsce i innych krajach UE. Potrzebne są nowe środki prawne i sankcje - apelował w czwartek w Parlamencie Europejskim prezes polskiej Fundacji Równości Tomasz Bączkowski.
Bączkowski został zaproszony na trwającą od środy w PE konferencję na temat praw gejów i lesbijek w Unii, zorganizowaną przez drugą co do wielkości frakcję - europejskich socjalistów.
"To skandal, że w kraju, który jest członkiem Unii Europejskiej, mogą mieć miejsce sytuacje, kiedy rządzący minister wyzywa nas od pedofilów i mafii narkotykowej" - powiedział prezes Fundacji Równości. Opisując problemy homoseksualistów w Polsce zauważył, że tegoroczna Parada Równości w Warszawie mogła się odbyć tylko dzięki udziałowi w niej zagranicznych polityków z UE. "Ci politycy byli naszym zabezpieczeniem. Bo rząd zwraca uwagę, by nie doszło do skandalu dyplomatycznego i dlatego zezwolono na tę paradę" - powiedział.
Jednocześnie Bączkowski uznał, że rola UE w zwalczaniu uprzedzeń wobec homoseksualistów w Polsce i innych krajach jest zbyt mała. "Cieszymy się z rezolucji (potępiających homofobię w UE), przyjętych przez Parlament Europejski, ale to za mało" - mówił. "Czy UE nie dysponuje innymi środkami prawnymi lub sankcjami, by te negatywne zachowanie zniwelować?" - pytał uczestników konferencji. "Prawo zmienia świadomość obywateli. Życzyłbym sobie, by powstało nowe prawo przeciwko dyskryminacji" - dodał.
Występujący w imieniu Komisji Europejskiej szef komórki ds. zwalczania dyskryminacji Stefan Olsson przyznał, że homofonia w UE istnieje, a czasem ma nawet "formę zinstytucjonalizowaną". Przytoczył statystyki świadczące o społecznym wykluczeniu gejów i lesbijek - 71 proc. homoseksualistów myślało o samobójstwie, z czego 80 proc. jako powód podało swój homoseksualizm.
"Nie będę ukrywał, że potrzebne są nowe (antydyskryminacyjne) akty prawne" - powiedział Olsson. Dodał, że Komisja Europejska - na szczeblu technicznym - zastanawia się nad ich opracowaniem. "Jest to kwestia szalenie delikatna" - przyznał - bo najpierw wymaga przeprowadzenia analizy wpływu i zalet nowych rozwiązań prawnych. "KE bada obecnie porządek prawny poszczególnych państw UE w sprawie mniejszości seksualnych" - poinformował.
Olsson przypomniał, że do końca roku wszystkie kraje muszą przyjąć do swojego ustawodawstwa dwie unijne dyrektywy z 2000 roku dotyczące zwalczania szeroko rozumianej dyskryminacji, w tym jedną dotyczącą rynku pracy. Jeśli tego nie uczynią, KE rozpocznie procedury karne.
Rok 2007 będzie obchodzony w Unii jako rok równości. Na rozmaite imprezy i inicjatywy dotyczące zwalczania wszelkich przejawów dyskryminacji (w tym rasowej, religijnej, seksualnej) UE wyda 15 mln euro. "Celem jest wyjście poza zwykły, tradycyjny krąg zainteresowanych podmiotów, tak by jak najwięcej osób zrozumiało, że różnorodność jest korzystna dla społeczeństwa" - powiedział przedstawiciel KE.
W konferencji wzięli udział głównie socjalistyczni eurodeputowani oraz działacze organizacji gejowskich z różnych krajów unijnych. Z Polski, oprócz Bączkowskiego, głos zabrała w czwartek posłanka SLD Lidia Geringer de Oedenberg.
W swoim wystąpieniu opisała przypadki - świadczące jej zdaniem - o homofobii w Polsce. Przytoczyła wypowiedzi rządzących polityków oraz szczegółowo opisała sprawę wycofania przez MEN rekomendowanego przez Radę Europy podręcznika dla nauczycieli. Zdaniem MEN, podręcznik promował zachowania homoseksualne.
"My, socjaliści, wspieramy różne modele rodziny. Tę konferencję zorganizowaliśmy po to, by dać jasny przekaz, że jesteśmy przeciwko homofobii. Nie obwiniamy żadnego kraju, ale polityków" - powiedziała na zakończenie konferencji jej inicjatorka, niemiecka eurodeputowana Lissy Groener.
W rozmowie z PAP Groener powiedziała w środę, że "polskie władze, a zwłaszcza przedstawiciele Ligi Polskich Rodzin, powinni mieć świadomość, że bacznie przyglądamy się rozwojowi sytuacji w polskim społeczeństwie. Zatrważające są wypowiedzi oficjalnych przedstawicieli rządu, otwarcie dyskryminujące osoby homoseksualne" - powiedziała eurodeputowana, nazywając część polskiej prawicy "ludźmi, którzy chcą powrotu do przestarzałego modelu rodziny z XIX wieku".
Zarzuty eurodeputowanej odrzuca lider LPR Wojciech Wierzejski. Określa je mianem "bardzo kłamliwych stereotypów". "LPR nigdy nie postulowała, ani nie dyskryminowała, ani nie wzywała do dyskryminacji osób homoseksualnych" - podkreślił w środowej rozmowie z PAP.
Inga Czerny (PAP)
icz/ ro/ gma/