Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Barbórka w atmosferze protestów i niepewnej wizji przyszłości

0
Podziel się:

Tegoroczna Barbórka - przypadające 4 grudnia
święto górników - obchodzona będzie w atmosferze zapowiadanych
przez górnicze związki protestów płacowych oraz w klimacie
niepewności co do kierunku rozwoju branży.

Tegoroczna Barbórka - przypadające 4 grudnia święto górników - obchodzona będzie w atmosferze zapowiadanych przez górnicze związki protestów płacowych oraz w klimacie niepewności co do kierunku rozwoju branży.

Mijający rok pogorszył sytuację finansową spółek węglowych, potrzebujących olbrzymich środków na inwestycje. Niewykluczone, że w 2008 r. pierwsze spółki trafią na giełdę, aby pozyskać kapitał. Związkowcy coraz częściej pozytywnie mówią o możliwości częściowej prywatyzacji, ale stawiają warunki.

Do najważniejszego od lat problemu górnictwa, jakim jest zapewnienie górnikom bezpieczeństwa, w tym roku dołączyły potęgujące się w wielu kopalniach problemy geologiczne, z powodu których kopalnie nie były w stanie wydobyć kilku milionów ton węgla, który mogłyby sprzedać. Przy wysokich kosztach stałych pogarsza to wyniki spółek węglowych.

Na Śląsku Barbórkę świętować będzie blisko 120 tys. górników z 29 kopalń węgla kamiennego (ok. 90 tys. z nich pracuje pod ziemią), ich rodziny, a także kilka razy więcej pracowników firm kooperujących z górnictwem.

BARBÓRKA

Obchody Barbórki, która w górnictwie jest dniem wolnym od pracy, mają od lat podobny charakter. Mieszkańców starych osiedli budzą rano górnicze orkiestry (tak jest nadal m.in. w Rudzie Śląskiej i Katowicach - Nikiszowcu), w kościołach lub cechowniach kopalń odprawiane są msze za górników, spotykają się górniczy emeryci, podczas akademii w domach kultury wręczane są odznaczenia i nominacje branżowe. Górnicy bawią się na słynących z tradycyjnego ceremoniały biesiadach - "karczmach" - piwnych, kobiety na "babskich combrach".

Atmosferę Barbórki czuje się na Śląsku niemal przez miesiąc. Ponieważ własne obchody organizują niemal wszystkie branżowe instytucje i firmy zaplecza górniczego, akademie i barbórkowe spotkania odbywają się już od połowy listopada, aż do okresu przedświątecznego. Na Barbórkę górnicy otrzymują też dodatkowe świadczenie wartości jednej pensji; w tym roku niektóre spółki wypłaciły załodze część tej premii w połowie roku.

Tradycyjnie z okazji Barbórki na Śląsk przyjeżdżają politycy. W poniedziałek w kopalni "Bobrek-Centrum" i Centralnej Stacji Ratownictwa Górniczego w Bytomiu spodziewany jest premier Donald Tusk; w sobotę do Zabrza przyjedzie odpowiedzialny za gospodarkę wicepremier Waldemar Pawlak i jego zastępca od górnictwa Eugeniusz Postolski. Udział w poniedziałkowej związkowej akademii zapowiedział sekretarz generalny SLD Grzegorz Napieralski.

Przedstawiciele środowiska górniczego mówią w nieoficjalnych rozmowach, że raczej trudno spodziewać się, że przy okazji Barbórki premier i ministrowie przedstawią szczegóły swoich zamierzeń wobec górnictwa. Liczą jednak, że przedstawią kierunek, w jakim przekształcenia w restrukturyzowanej od 17 lat branży mają zmierzać.

"Jestem przekonany, że polski przemysł wydobywczy będzie nadal stanowił ważny sektor rodzimej gospodarki, umacniający bezpieczeństwo energetyczne naszej Ojczyzny. Zapewniam, że kierowany przeze mnie rząd podejmie działania otwierające nowe perspektywy rozwoju polskiego górnictwa" - napisał premier w liście go górników, przesłanym do prezesa Kompanii Węglowej.

Związkowcy spekulują, że nową perspektywą ma być prywatyzacja branży, choć w ogłoszeniu opublikowanym przed wyborami w branżowej prasie szef śląskiej PO Tomasz Tomczykiewicz, pozostawiał ewentualną prywatyzację kopalń przyzwoleniu samych górników. "Na prywatyzację być może przyjdzie czas, kiedy taka będzie wola środowisk górniczych, aczkolwiek byłoby to obciążone dużym ryzykiem, zważywszy na bezpieczeństwo energetyczne państwa" - pisał.

PRYWATYZACJA

Sprawa prywatyzacji należała w tym roku do gorących tematów w górnictwie. Na początku roku, gdy dyskutowano projekt nowej strategii dla górnictwa, związki zdecydowanie sprzeciwiały się temu. Ostatecznie jednak w przyjętym latem dokumencie przewidziano możliwość częściowej prywatyzacji spółek węglowych przez giełdę, z zachowaniem większościowego pakietu akcji przez Skarb Państwa. Uzależniono to jednak od negocjacji i zgody partnerów społecznych. Związki chcą, by gwarancje zachowania kontroli państwa były niepodważalne, a wszelkie przywileje pracownicze zabezpieczone.

Kilkakrotnie organizowane w ostatnich latach przez związkowców referenda, w których pytano załogi kopalń m.in. o prywatyzację, zawsze dawały jednoznaczną odpowiedź, że górnicy nie chcą zmian własnościowych. Gdy jednak w listopadzie o zgodę na upublicznienie mniejszościowego pakiet akcji spółki zapytał zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego (KHW), 52 proc. głosujących było "za", przy ponad 80-proc. frekwencji. Choć związki sceptycznie przyjęły wynik referendum, nie można wykluczyć, że 20-30 proc. akcji trafi na giełdę w 2008 r. Pracownicy otrzymaliby 15 proc. akcji, a dotychczasowe umowy zbiorowe zostałyby potwierdzone paktem społecznym.

O podobnej formie prywatyzacji myśli też zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej (JSW)
, najbardziej dochodowej w górnictwie, ale też stojącej przed największymi, wartymi ponad 7 mld zł inwestycjami. Tam nie było referendum, ale wstępne rozmowy dotyczące np. bonusu dla tej części załogi, której nie przysługują akcje spółki oraz dla załogi samodzielnej dotąd kopalni "Budryk", która od przyszłego roku ma stać się częścią JSW. Pogrążona w kłopotach Kompania Węglowa (KW) o giełdzie na razie nie myśli.

Zanim pierwsze spółki trafią na giełdę, możliwa jest prywatyzacja innego typu. Chodzi o kopalnię "Silesia" w Czechowicach-Dziedzicach, którą zarząd Kompanii Węglowej chciał zamknąć z możliwością powrotu do złóż w przyszłości. Zakład przynosi straty, a udostępnienie nowych pokładów wymaga olbrzymich inwestycji. O to, by sprzedać kopalnię inwestorowi, zabiegały działające tam związki zawodowe, które zawarły porozumienie z potencjalnym inwestorem - szkocką Gibson Group.

W końcu listopada KW ogłosiła przetarg na sprzedaż wycenionej na ponad 111,5 mln zł kopalni. Sytuację spółki badają potencjalni chętni - oprócz Gibson Group także holenderska spółka New World Resources i czeski koncern energetyczny CEZ. Oferty można składać do 14 grudnia. Umowa ma być podpisana do połowy przyszłego roku.

Przetarg na majątek "Silesii", zakładu należącego do kopalni "Silesia-Brzeszcze", to pierwsza w polskim górnictwie próba bezpośredniej sprzedaży prywatnemu inwestorowi czynnej kopalni węgla kamiennego.

INWESTYCJE

Ewentualna częściowa prywatyzacja przez giełdę ma pomóc spółkom węglowym w pozyskaniu środków na inwestycje. Ich szefowie zapewniają, że także bez środków z giełdy będą w stanie sfinansować większość najważniejszych potrzeb. Liczą jednak, że giełda może przyspieszyć rozwój. Wartość potrzebnych inwestycji szacowana jest na ok. 20 mld zł. Chodzi nie tylko o sprzęt, ale przede wszystkim o udostępnianie nowych pokładów i pól wydobywczych oraz pogłębianie szybów.

Ostatni rok pokazał, czym skutkują zaniechania inwestycyjne z poprzednich lat. Gdy z powodu trudnych warunków geologicznych i naturalnych w górnictwie zdarzeń losowych w kopalniach trzeba było zrezygnować z eksploatacji kilku ścian wydobywczych, okazało się, że utraconego wydobycia nie da się nadrobić, bo nowe ściany nie są przygotowane. Z tego powodu Kompania Węglowa nie wydobyła w tym roku ok. 2 mln ton węgla, JSW ok. 1,1 mln, a KHW ok. 1 mln ton. Oznacza to wielomilionowy ubytek w przychodach, co przy wysokich w kopalniach kosztach stałych (ponad połowę stanowią płace) oznacza straty lub malejące zyski.

Kompania zapewnia, że jej moce wystarczają, aby zaspokoić potrzeby krajowego rynku, choć oraz wyraźniej zaznacza się na nim import węgla (głównie z Rosji), który w tym roku sięgnie ok. 6 mln ton. Z importu korzysta przede wszystkim północno-wschodnia Polska. Spada eksport, choć stał się opłacalny. Największy polski eksporter węgla, Węglokoks, przekonuje, że aby wykorzystać dobrą koniunkturę, kopalnie powinny rozwijać swój potencjał, by sprostać rosnącemu zapotrzebowaniu.

W ciągu minionego roku światowe ceny węgla wzrosły średnio o 30-35 proc. i nadal rosną; szacuje się, że w ciągu najbliższych 10- 15 lat światowy obrót węglem podwoi się z ok. 850 mln ton do 1,5- 1,6 mld ton. Już dziś Węglokoks nie jest w stanie zabezpieczyć dostaw dla zgłaszających się do niego klientów, a z analiz wynika, że potrzeby będą rosły. W minionych siedmiu latach polski eksport węgla zmalał o połowę, do ok. 11 mln ton w tym roku.

Szefowie górniczych firm wiedzą, że bez inwestycji udostępniających nowe złoża i pokłady, kopalnie nie mają szans na rozwój i zaspokojenie popytu. JSW rozpoczynając pierwszy odwiert rozpoczęła udostępnianie pola "Bzie-Dębina", co jest inwestycją porównywalną do budowy nowej kopalni. Pierwszy węgiel stamtąd będzie można uzyskać za ok. 10 lat. KHW, aby zdobyć środki na inwestycje, zdecydował o emisji obligacji do 300 mln zł. Plan inwestycyjny tej firmy opiewa na prawie 2 mld zł.

Inwestowanie wymuszają też zaostrzone standardy bezpieczeństwa. Wyższy Urząd Górniczy alarmuje, że już ponad połowa wydobycia węgla pochodzi z tzw. podpoziomów - miejsc, gdzie nie sięgają kopalniane szyby. To mniej bezpieczne niż w sytuacji, gdyby dokonano kosztownych pogłębień szybów.

BEZPIECZEŃSTWO

Sprawy bezpieczeństwa należały w tym roku do dominujących tematów w górnictwie. Większość wyrażanych w środowisku górniczym opinii mówi, że po ubiegłorocznej katastrofie w kopalni "Halemba", gdzie wybuchy metanu i pyłu węglowego zabiły 23 górników, stan bezpieczeństwa w kopalniach poprawił się. Inni, głównie związkowcy, wskazują, że pod ziemią nadal dochodzi do łamania przepisów, m.in. oszukiwania czujników wykrywających metan.

Związkowcy z "Sierpnia 80" zarzucają np. kierownictwu kopalni "Szczygłowice" nakłanianie górników do składania fałszywych zeznań w śledztwie dotyczącym zmuszania ich do pracy, mimo zagrożenia wybuchem metanu oraz kontynuowanie takiej presji wobec pracowników. Sprawą zajmuje się prokuratura i ABW, ale nikomu nie postawiono dotąd zarzutów. Natomiast w sprawie katastrofy w "Halembie" podejrzanych jest 18 osób; śledztwo trwa. Nadzór górniczy wśród odpowiedzialnych za tamtą tragedię wskazał 37 osób.

W górnictwie mówiono o "syndromie Halemby", polegającym na strachu dozoru niższego i średniego szczebla przed podejmowaniem istotnych decyzji. W opinii przedstawicieli środowiska górniczego, takie postępowanie to efekt działań organów ścigania, które postawiły zarzuty w sprawie przyczynienia się do katastrofy, obok osób z kierownictwa zakładu, także przedstawicielom dozoru średniego i niższego szczebla.

Dane Wyższego Urzędu Górniczego wskazują, że choć w tym roku w kopalniach zginęło mniej górników niż w 2006 r., to ogólna liczba wypadków utrzymuje się na zbliżonym poziomie. Do połowy listopada w polskim górnictwie węgla kamiennego doszło do 2099 wypadków, wobec 1925 w tym samym czasie zeszłego roku (wzrost o 9 proc.). Zginęło 15 górników, a 18 uległo ciężkim wypadkom. W ubiegłym roku do końca listopada śmiertelnych wypadków było 20, a ciężkich 14. W ubiegłym roku w kopalniach węgla zginęły 44 osoby, a 16 odniosło ciężkie obrażenia.

Wśród najważniejszych przyczyn wypadków WUG skazuje nieskuteczną ocenę i profilaktykę zagrożeń, złą organizację pracy, przebywanie pracowników w miejscach niedozwolonych, brak prawidłowego nadzoru, niezgodną z przepisami obsługę maszyn i urządzeń, niedostosowanie technologii do potrzeb oraz niewystarczające szkolenia. Jednocześnie przedstawiciele nadzoru górniczego i kopalń przypominają, że w polskich kopalniach większa część wydobycia pochodzi z pokładów zagrożonych, więc wpisanego w zawód górnika ryzyka nie da się wyeliminować.

Od początku roku do końca października nadzór górniczy 1564 razy wstrzymał prowadzenie robót lub pracę urządzeń w kopalniach. Wobec winnych nieprawidłowości wszczęto 185 postępowań i nałożono 1220 mandatów. Rok wcześniej do końca października roboty wstrzymano 1436 razy, a mandatami ukarano 1093 osoby. Postępowań wyjaśniających było 149. W tym roku liczba stwierdzonych nieprawidłowości wzrosła co najmniej o kilka procent.

Górnicze związki oceniają, że na stan bezpieczeństwa wpływają także braki kadrowe w kopalniach. Kilkutysięczne w ostatnim roku przyjęcia nowych pracowników uważają za niewystarczające, mimo iż są większe od zapowiadanych. Kompania, która planowała przyjęcie ponad tysiąca osób, przyjmuje w tym roku 1,7 tys., a w przyszłym 2,8 tys. To mniej niż liczba osób odchodzących na emerytury. KHW przyjmuje ponad 1,6 tys. osób, a JSW ponad 1,8 tys. wobec ponad 1,5 tys. planowanych.

PENSJE

Sprawa wzrostu płac jest w ostatnim czasie gorącym tematem w kopalniach. Na 10 grudnia związki działające w Kompanii Węglowej zapowiedziały referendum strajkowe, a tydzień później 24-godzinny strajk, jeżeli zarząd nie zgodzi się na wzrost wynagrodzeń w tym roku o 6,9 proc. i dodatkowo 500 zł tzw. ekwiwalentu barbórkowego. Na przyszły rok związkowcy chcą podwyżki o 14 proc., a "Sierpień 80" nawet o 30 proc.

Kompania Węglowa przypomina, że w tym roku spółka jest zobligowana wskaźnikiem wzrostu wynagrodzeń ustalonym przez rząd, który został i tak - za zgodą rządu - podwyższony z pierwotnych 3,4 na 4,8 proc., aby wyrównać dysproporcje płac w różnych kopalniach. Związkowcy przekonują jednak, że jedynie wzrost o 6,9 proc. (podczas gdy np. w JSW wzrost przekroczy w tym roku 8 proc.) spowoduje definitywne wyrównanie różnic płacowych. Kilka tygodni temu górnicza "S" zaapelowała do rządu o podwyższenie tegorocznego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń.

Przekroczenie dopuszczalnego wskaźnika oznaczałoby konieczność zwrotu przez Kompanię pomocy publicznej. Jednak - jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli - w dwóch minionych latach firma także przekroczyła wskaźnik, nie wliczając wydanych górnikom bonów towarowych do wynagrodzeń. Jednak resort gospodarki nie zażądał od firmy zwrotu pomocy, a w piśmie do NIK wytłumaczył, że zniweczyłoby to efekty restrukturyzacji spółki.

Zarząd zatrudniającej ponad 63 tys. osób Kompanii od dawna deklaruje wyższe podwyżki wynagrodzeń w przyszłym roku. Średnia płaca w Kompanii to blisko 4,5 tys. zł brutto; górnik dołowy zarabia średnio 3.881 zł brutto, pracownik dozoru ok. 5.300 zł; nowoprzyjmowani górnicy w pierwszym okresie dostają "na rękę" ok. 1,2 tys. zł. Według nieoficjalnych informacji, spółka jest skłonna zgodzić się w przyszłym roku na podwyżki do 10 proc.; związkowcy mówią o co najmniej 14 proc.

FINANSE

Wysokość cen węgla to jeden z podstawowych parametrów, decydujących o konkurencyjności górnictwa. W ostatnich latach światowe ceny węgla utrzymują się na poziomie, gwarantującym dużej części polskiego węgla - w zależności od gatunku - opłacalność, nawet po doliczeniu kosztów transportu ze Śląska do portów oraz frachtów. Choć ceny wzrosły, polskie kopalnie nie były w stanie w pełni z tego skorzystać, pogarszając wyniki.

Z danych resortu gospodarki wynika, że po trzech kwartałach br. górnictwo wypracowało 85,7 mln zl zysku, wobec 374,6 mln zł w tym samym czasie 2006 r. Na sprzedaży węgla kopalnie zarobiły 126,9 mln zł wobec 668,9 mln zł rok wcześniej. Na takie wyniki składa się m.in. 56,8 mln zł straty Kompanii Węglowej (na węglu 114,2 mln zł), 3,2 mln zł zysku KHW (na sprzedaży 52,3 mln zł) i 146,9 mln zł JSW (179,1 mln zł na węglu).

Rozpoczęcie sezonu grzewczego spowodowało poprawę wyników. W październiku, w związku ze wzrostem sprzedaży i cen węgla, polepszyła się m.in. sytuacja finansowa Kompanii. Firma zamknęła miesiąc 88,6 mln zł zysku na sprzedaży węgla i 42,6 mln zł zysku netto. Wynik spółki po 10 miesiącach roku to 25,7 mln zł straty na sprzedaży węgla i 14,2 mln zł straty netto. Zakłada się, że cały 2007 rok Kompania zamknie dodatnim wynikiem finansowym.

Zatrudniający ponad 20 tys. osób Katowicki Holding Węglowy - druga pod względem wielkości polska spółka węglowa - po 10 miesiącach roku miał niespełna 8 mln zł zysku netto. W 2006 r. zysk netto spółki zbliżył się do 100 mln zł. Tegoroczny plan zakładał ok. 150 mln zł, ale m.in. z powodu ubytku w wydobyciu rządu 1 mln ton został skorygowany w dół, do ponad 20 mln zł. KHW wypracowuje zyski od pięciu lat.

JSW zakłada na ten rok 168,6 mln zł zysku netto, wobec 286,9 mln zł.

STRATEGIA I USTAWA

W tym roku przyjęto dwa istotne dla branży węglowej dokumenty - strategię dla górnictwa do 2015 roku oraz ustawę o funkcjonowaniu górnictwa węgla kamiennego w latach 2008-15.

Kluczowa dla funkcjonowania branży ustawa była wśród ostatnich aktów prawnych, przyjętych przez ustępujący Sejm przed końcem kadencji. Określa ona m.in. mechanizmy restrukturyzacji finansowej kopalń, zasady ewentualnego dofinansowania z publicznych środków tzw. inwestycji początkowych w górnictwie (związanych z dostępem do złóż, do 30 proc. wartości inwestycji), likwidacji kopalń, kompetencje gmin górniczych oraz zasady nadzoru właścicielskiego nad podmiotami z sektora węglowego.

Zapewnia ponadto wsparcie działań wdrażających czyste technologie wykorzystywania węgla kamiennego - dwie firmy energetyczne deklarują chęć budowy w Polsce pilotażowej, nieemitującej dwutlenku węgla elektrowni - jednej z 10-12 takich, które mają powstać w UE.

Ustawa umożliwiła także wydłużenie okresu spłaty starych długów spółek węglowych wobec ZUS. To istotne dla Kompanii Węglowej, której dotyczy 96 proc. z 1,409 mld zł tego długu. Założono, że w latach 2008-15 na cele wymienione w ustawie wydane zostanie, głównie z budżetu państwa, ok. 2,7 mld zł, czyli średnio ok. 350 mln zł rocznie.

Przyjęcie ustawy odbyło się przy pełnej aprobacie związków zawodowych, choć dyskusjom nad strategią dla górnictwa towarzyszyły wielkie emocje i groźba strajku w branży. Związkowcy nie mogli dojść do porozumienia z odpowiedzialnym za sektor węglowy wiceministrem gospodarki Pawłem Poncyljuszem z PiS i domagały się jego odwołania. W połowie roku sprawami górnictwa zajął się nowy wiceminister Krzysztof Tchórzewski, doprowadzając do uchwalenia strategii, m.in. z zapisami o możliwej prywatyzacji, ale też godząc się np. - czego żądały związki - na wsparcie inwestycji początkowych z budżetu.

W styczniu pod presją zapowiedzianego strajku ostrzegawczego i po kilkugodzinnych negocjacjach resort gospodarki obiecał związkowcom m.in., że w strategii nie będzie zapisów o powiązaniu wzrostu płac z wydajnością pracy (ma o tym decydować wynik ekonomiczny firmy) oraz dotyczących układów zbiorowych pracy w górnictwie. Obiecano też dokapitalizowanie KW i oddzielne negocjacje dotyczące prywatyzacji w każdej ze spółek węglowych. Kompania wciąż nie dostała brakującej kwoty dokapitalizowania, pozyskała jednak kilkaset mln zł dzięki zamianie pakietu akcji spółki Ciech na inne walory - w tym akcje giełdowych spółek, których część sprzedała.

PRZYSZŁOŚĆ

Nowy rząd nie przedstawił dotychczas swoich zamierzeń odnośnie górnictwa. W listopadzie wiceministrem odpowiedzialnym za branżę został Eugeniusz Postolski - znany w branży górniczej b. szef Katowickiego Holdingu Węglowego i b. wiceprezes Wyższego Urzędu Górniczego. W pierwszych wywiadach zapowiadał rzeczową analizę sytuacji w branży, stosowanie klucza kompetencji w obsadzie stanowisk i niepodejmowanie pochopnych decyzji. Zapowiedział rozważenie zalet i wad ewentualnej prywatyzacji oraz szczery dialog ze związkami m.in. o sprawach płacowych.

Zdaniem prof. Andrzeja Barczaka z Akademii Ekonomicznej w Katowicach, sposób rozwiązania spraw płacowych w górnictwie będzie jednym z czynników decydujących o kierunku zmian i tempie rozwoju branży. Potrzebny jest wzrost płac, ale powiązany z efektami i wydajnością - ocenia profesor.

"Niestety wśród górniczych związkowców wciąż dominuje postawa roszczeniowa, na zasadzie +my+ i +oni+. Nie ma myślenia kategoriami interesu firmy i jej kondycji. Zarządy spółek, chcąc zachować spokój społeczny, starają się zaspokajać żądania. M.in. dlatego firmy górnicze to w dużej części wciąż podmioty etatystyczne, rodem z poprzedniego ustroju, a przy tym działające w otoczeniu, które jest w pełni rynkowe" - uważa.(PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)