Mecenas Radosław Baszuk, reprezentujący szefa emigracyjnego rządu Czeczenii Ahmeda Zakajewa, złożył w warszawskiej prokuraturze okręgowej pismo z zapewnieniem, że jego klient stawi się na każde wezwanie prokuratorów.
"W piśmie tym informuję prokuraturę, z upoważnienia pana premiera, że na każde jej wezwanie, w uzgodnionym terminie stawi się on na przesłuchanie" - powiedział PAP Baszuk.
W środę do polskiej prokuratury wpłynął wniosek strony rosyjskiej w sprawie ekstradycji Zakajewa. Oznacza to formalne rozpoczęcie postępowania ekstradycyjnego. Polska prokuratura reprezentuje w nim prokuraturę rosyjską. Rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska powiedziała PAP, że wniosek jest obszerny i jego analiza zajmie "trochę czasu".
Baszuk powiedział, że będzie chciał jak najszybciej zapoznać się z wnioskiem przesłanym przez Rosję. Z jego informacji wynika jednak, iż nie będzie to możliwe w środę, bo wniosek nie dotarł jeszcze do prokuratorów zajmujących się sprawą.
Pytany czy Zakajew zdecyduje się na pozostanie w Polsce do zakończenia procedury ekstradycyjnej odpowiedział, "że słyszał takie zapowiedzi z ust trzecich, ale postępowanie ekstradycyjne może trwać bardzo długo". "Jeśli będzie ono trwało miesiącami, nie widzę żadnego sensu, by pan premier przebywał w Polsce. Nie musi, nie ma takiego obowiązku. Z Londynu do Warszawy są czasem lepsze połączenia niż w Polsce" - dodał.
Tymczasem prokuratura nadal analizuje, czy odwoła się od decyzji sądu, który w piątek oddalił jej wniosek o aresztowanie Zakajewa na 40 dni. Lewandowska powiedziała PAP, że taka decyzja nie zapadnie w środę. Na złożenie zażalenia do Sądu Apelacyjnego w Warszawie prokuratura ma czas do piątku.
Zakajew jest ścigany przez Rosję międzynarodowym listem gończym pod zarzutem terroryzmu. Został zatrzymany przez policję w piątek w Warszawie. Po decyzji sądu okręgowego, który oddalił wniosek prokuratury o jego areszt, w poniedziałek wyjechał do Wielkiej Brytanii; jak tłumaczył - kończyła mu się ważność polskiej wizy.
Minister sprawiedliwości Krzysztof Kwiatkowski wyjaśniał w środę, że jeśli sąd apelacyjny wyda zgodę na ekstradycję Zakajewa, ostateczna decyzja będzie należała do ministra sprawiedliwości. Może on nie zgodzić się na ekstradycję. Przypomniał też, że procedura ekstradycyjna jest dwuinstancyjna. W pierwszej kolejności o ekstradycji decyduje sąd okręgowy. W przypadku, gdy zgodzi się on na ekstradycję Zakajewa, nie będzie to orzeczenie prawomocne. "W tym przypadku stronom będzie przysługiwało odwołanie się od tej decyzji. Wówczas wniosek ekstradycyjny (...) będzie rozpatrywał sąd drugiej instancji, w tym wypadku sąd apelacyjny" - mówił minister. Jeżeli sąd II instancji nie wyda zgody na ekstradycję, minister sprawiedliwości nie może podjąć innej decyzji. "To jest decyzja ostateczna" - podkreślił. Jeśli zaś SA wyda taką zgodę, to ostateczna decyzja będzie należeć do ministra sprawiedliwości i może on się nie zgodzić na ekstradycję - tłumaczył.
Ekstradycji można odmówić m.in., gdy zarzucany danej osobie czyn nie jest ścigany w obu państwach; jeśli nie ma gwarancji, że w danym państwie nie zostaną złamane prawa oskarżonego, nie mógłby on liczyć na sprawiedliwy proces, a także - jeśli mogłaby zostać orzeczona lub wykonana kara śmierci (w Rosji jest moratorium na karę śmierci, ale istnieje ona w tamtejszym systemie prawnym). Ekstradycji można też odmówić gdy przestępstwo, w związku z którym żąda się wydania, ma np. charakter polityczny. Sąd może też wziąć pod uwagę, czy dana osoba jest objęta ochroną międzynarodową (np. ma status uchodźcy)
na terenie innego kraju UE.
Polski i Rosji nie łączy dwustronna umowa o ekstradycji. Podstawą procedury jest europejska konwencja o ekstradycji z 1957 r., którą podpisały oba państwa. (PAP)
pru/ wkt/ luo/ pz/ gma/