Nie mam zamiaru opuszczać klubu PiS - zadeklarował w środę po głosowaniu w Senacie nad ustawą umożliwiającą ratyfikację Traktatu Lizbońskiego senator PiS Ryszard Bender.
"Jestem w klubie PiS" - podkreślił senator, który głosował przeciw ustawie ratyfikacyjnej. "Trudno, nie było dyscypliny głosowania. Nie złamałem więc jej" - dodał.
Jego zdaniem, senatorowie PiS, którzy głosowali za przyjęciem ustawy ratyfikacyjnej "źle uczynili". Zaznaczył, że namawiał swoich klubowych kolegów, żeby głosowali tak, aby odrzucić Traktat Lizboński. "10 głosów zabrakło" - ubolewał.
Senator PiS żałuje, że tak jak on nie zagłosował nikt z PO.
"Przypuszczam, że nie mieli warunków tak jak u nas (w PiS), gdzie większość głosowała przeciw, albo wstrzymała się" - podkreślił.
Według Bendera, prezydent Lech Kaczyński i prezes PiS Jarosław Kaczyński działali na rzecz tego, aby w negocjacjach nad traktatem Polska osiągnęła jak najwięcej.
"To, że jesteśmy współudziałowcami protokołu brytyjskiego, że jest Joanina, to jest wiekopomna zasługa pana prezydenta, obu panów Kaczyńskich" - ocenił.
W jego opinii "to jednak za mało", bo mimo wynegocjowanych warunków, Traktat Lizboński "niszczy naszą suwerenność" i "ogranicza niepodległość".
"Gdyby Senat odrzucił ustawę ratyfikującą, po chwilowych wrzaskach i hałasach natychmiast byłyby umizgi do nas i natychmiast byłaby możliwość korzystniejszych warunków" - uważa.
Senat zgodził się w środę na ratyfikację przez prezydenta Traktatu Lizbońskiego. Za przyjęciem ustawy ratyfikacyjnej było 74 senatorów, przeciw - 17, wszyscy z PiS, 6 wstrzymało się od głosu; wymagana większość wynosiła 65 głosów.
W głosowaniu wzięło udział 97 senatorów. Przyjęcie ustawy ratyfikacyjnej w Senacie wymaga większości 2/3 głosów w obecności co najmniej połowy senatorów.
Teraz ustawa trafi do podpisu przez prezydenta.
tgo/pos/ par/ mow/