"Wydaje się bezpłatnie" - głosi szary napis cyrylicą na rosyjskim formularzu imigracyjnym, otrzymywanym tuż przed przekroczeniem granicy. Brzmi on poniekąd jak ostrzeżenie, gdyż współczesna Rosja dla miejscowych i przyjezdnych stała się bezlitośnie droga.
Średnia cena za metr mieszkania w Moskwie osiągnęła już 5 tysięcy dolarów. Niejednokrotnie jest ona wyższa i - jak przekonuje Sasza, pracownik miejscowych mediów - w centrum miasta, nawet gdy przekracza 10 tysięcy za metr kwadratowy, nie zraża potencjalnych nabywców, przede wszystkim wśród tzw. nowych ruskich - przedsiębiorców, którzy swoje majątki uzyskali w nie zawsze uczciwy sposób po rozpadzie Związku Radzieckiego.
Zwykłych Rosjan na to nie stać.
"Kredyt od banku może nawet dostaniesz. Ale na mieszkanie nigdy nie starczy" - tłumaczy Sasza.
Jeszcze rok temu średnia cena metra kwadratowego mieszkania w Moskwie wynosiła 3.500 USD. Już wtedy mało kto mógł sobie na to pozwolić, gdyż przeciętna pensja - według oficjalnych danych - wynosiła w stolicy ok. 24 tys. rubli (równowartość ok. 900 USD), a poza nią - o połowę mniej.
Mieszkańcy Moskwy popadli więc w inny obłęd; ponieważ nie stać ich często na własne "M", masowo kupują samochody. I nie są to ich rodzime Łady czy Wołgi, ale głównie luksusowe marki, takie jak BMW, Mercedesy, czy Lexusy. Oprócz tego po ulicach rosyjskiej stolicy krążą rzadziej spotykane auta z najwyższej półki, m.in. Maserati, czy Bugatti.
Moskwiczanom nie przeszkadza więc, że mieszkają w dwóch lub trzech pokojach z własnymi rodzicami i dziećmi. Najważniejsza w ich życiu wydaje się być dewiza: "Pokaż mi czym jeździsz, a powiem ci kim jesteś". Dlatego też całe miasto dzień w dzień stoi w koszmarnych korkach ulicznych. I całe owiane jest nieoczyszczonymi spalinami. W Rosji nie są wymagane katalizatory.
Ale Moskwa to nie Rosja - mówi Sasza. W mieście koncentruje się 70 proc. rosyjskich pieniędzy - tłumaczy. A tych obecnie jest sporo, ze względu na utrzymujące się na wysokim poziomie ceny surowców naturalnych, w tym gazu i ropy, sprzedawanych głównie na Zachód, do krajów Unii Europejskiej.
Rosyjska stolica dzięki temu bogactwu nieustannie rośnie w górę. W ciągu niecałych dwóch lat wybudowano trzeci terminal międzynarodowego lotniska Szeremietiewo, doprowadzono do niego linię kolejową, a wokół wyrasta gęsta sieć nowych hoteli. Również w centrum stawia się coraz więcej budynków mieszkalnych, biurowców i galerii handlowych. Jeden z niedawno oddanych do użytku wieżowców jest łudząco podobny do "siedmiu sióstr" Stalina - drapaczy chmur z epoki radzieckiej, na których wzorowany był warszawski Pałac Kultury i Nauki.
Sasza uważa się za szczęściarza. Mieszkanie kupił jeszcze przed szalonym wzrostem cen w ciągu ostatnich dwóch lat. Na pytanie, co zrobiłby, gdyby miał kupić mieszkanie teraz, odpowiada uśmiechem.
Zdradza później, że obecne ceny moskiewskich nieruchomości mogą być jeszcze wyższe. Większość z nich podaje się bowiem w "jednostkach umownych", co oznacza, że jeśli unijne euro ma lepszy kurs od amerykańskiego dolara, stosuje się przelicznik korzystniejszy dla sprzedawcy.
Michał Zabłocki (PAP)
zab/ mhr/