Internetowe zakłady bukmacherskie w Polsce powinny być legalne i opodatkowane na poziomie 5-7 proc. - uważają przedstawiciele branży zakładów wzajemnych. Ministerstwo Finansów chce jednak, żeby były objęte 12-proc. podatkiem.
Projekt zmian w ustawie o grach hazardowych, nad którym obecnie pracuje rząd, zakłada, że będzie możliwe zawieranie zakładów bukmacherskich przez internet. Zgodnie z przyjętą jesienią ub.r. ustawą hazardową podatek od stacjonarnych zakładów wzajemnych wzrósł z 10 do 12 proc.
O konieczności obniżenia podatków na wtorkowej konferencji mówił Jozef Janov, przewodniczący Rady Nadzorczej Fortuna Entertainment Group, firmy, która prowadzi zakłady w Polsce tylko w sieci kolektur, a w Czechach i na Słowacji także przez internet.
Janov szacuje wartość nielegalnego polskiego, internetowego rynku zakładów wzajemnych na 3 mld zł, a stacjonarnego w kolekturach na 900 mln zł. Dodał, że rynek internetowy cały czas zyskuje kosztem stacjonarnego. "Z tego internetowego rynku państwo polskie nie ma nic. Wszystkie firmy (oferujące zakłady online - PAP) działają z Malty, z Gibraltaru" - zaznaczył.
Jego zdaniem cały rynek internetowych zakładów wzajemnych powinien być opodatkowany na poziomie ok. 5-7 proc. od przychodów, co zapewniłoby im konkurencyjność, a budżetowi państwa przyniósłby dodatkowe dochody w wysokości 150-200 mln zł. "To dwukrotnie większa kwota, niż obecnie pobiera państwo ze stacjonarnych zakładów bukmacherskich" - podkreślił z kolei dyrektor generalny Fortuny Ales Dobes.
Jak mówił, w Czechach obroty są opodatkowane na poziomie 3 proc., a na Słowacji 5 proc. "Chcemy w Polsce płacić podatki, ale musimy mieć możliwość konkurować na rynku. Z 12 proc. jest to bardzo ciężkie" - zaznaczył. Dodał, że czeski rynek zakładów wzajemnych jest wart ok. 2 mld zł, a słowacki - ok. 1,2 mld zł. To oznacza, że do budżetów każdego z dwóch południowych sąsiadów Polski rokrocznie wpływa ok. 60 mln zł.
Marek Oleszczuk ze Stowarzyszenia Pracodawców i Pracowników Firm Bukmacherskich również uważa, że nielegalny, internetowy rynek zakładów wzajemnych w Polsce jest już trzy razy większy od legalnego, stacjonarnego. "W tej sytuacji możemy mówić o ewidentnych stratach dla budżetu państwa. Zadaniem regulatora rynku w takiej sytuacji powinno być znalezienie rozwiązań prawnych i ekonomicznych, które uporządkują sytuację po to, żeby państwo miało jak największe korzyści" - powiedział we wtorek PAP.
Zdaniem Oleszczuka, zakłady wzajemne w internecie powinny być w Polsce zalegalizowane, jednak w sposób "akceptowalny dla rynku". Jak wyjaśnił, obecnie podatek od zakładów stacjonarnych to 12 proc. i gdyby podobną wartością obciążyć hazard w internecie, bukmacherzy nie byliby w stanie konkurować z "szarą strefą". "Mówimy o działalności transgranicznej. W Unii Europejskiej średnia podatku to jest 5 proc." - dodał i zaznaczył, że taka wartość byłaby dobra dla rynku.
Według jego szacunków, przyjmując, że wartość rynku zakładów bukmacherskich w Polsce to 4 mld zł, do budżetu trafiałoby rocznie 200 mln zł. Dodał też, że firmy prowadzące działalność w internecie płaciłyby też inne, dodatkowe podatki, np. CIT.
Sylwia Stelmachowska z wydziału prasowego resortu finansów powiedziała w wtorek PAP, że ministerstwo nie prowadzi prac zmierzających do zmiany zasady opodatkowania zakładów wzajemnych. Zaznaczyła też, że internetowe zakłady będą objęte takim samym podatkiem, jak stacjonarne - 12 proc. (PAP)
luo/ bos/ jra/