Różne urazy, na przykład powypadkowe, wciąż pozostają najczęstszą przyczyną śmierci dzieci i młodzieży; w Polsce nie ma jednak ogólnokrajowego rejestru urazów, co pozwoliłoby lepiej planować leczenie i rzetelnie ocenić problem - oceniają chirurdzy dziecięcy.
Głównie o urazach komunikacyjnych dyskutują uczestnicy odbywającego się w Białymstoku 36. Sympozjum Sekcji Chirurgii Dziecięcej Urazowej Polskiego Towarzystwa Chirurgów Dziecięcych (PTChD). Bierze w nim udział około 170 specjalistów z kraju i zagranicy.
"Dzieci umierają cały czas na urazy, a w Polsce sytuacja jest szczególnie zła, poprzez fatalne drogi, fatalne samochody, fatalną jazdę kierowców" - powiedział w piątek PAP przewodniczący sekcji chirurgii dziecięcej urazowej PTChD dr hab. Wojciech Dębek.
Epidemiolodzy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku zanalizowali policyjną statystykę dotyczącą wypadków drogowych w Podlaskiem w latach 2000-2006. Wynika z niej jednak, że w tym czasie liczba poszkodowanych i liczba wypadków drogowych, w których ranne lub zabite były dzieci lub młodzież, zmniejszyła się w ciągu tych siedmiu lat o prawie 40 proc. Co dziesiąta ofiara śmiertelna i niemal co czwarta ranna to osoba młoda. Znacznie częściej ofiarami wypadków są chłopcy. Co trzeci poszkodowany w grupie młodych ludzi ma 17 lub 18 lat.
Z najnowszych danych podlaskiej policji wynika, że w 2008 roku do września odnotowano 82 wypadki z udziałem dzieci, pięcioro zginęło, a 99 zostało rannych. Statystyki nie wyszczególniają, czy są to tylko ofiary wypadków samochodowych, czy też innych, np. potrąceń pieszych, zdarzeń z udziałem rowerów czy innych pojazdów.
Jak ocenił Dębek, w szpitalach widać, że dzieci i młodzież jeżdżą coraz częściej na kładach czy motorynkach i ulegają z tego powodu wypadkom. Zdarza się coraz częściej, że nawet 6-, 7-latki jeżdżą takimi pojazdami i doznają urazów głowy czy brzucha, a te urazy są najczęściej przyczyną śmierci. Dębek zastrzegł jednak, że przyczyny urazów są skomplikowane i na ich wyeliminowanie nie ma jednego środka zaradczego. Według niego, trudno byłoby zebrać dane statystyczne na temat skuteczności kampanii edukacyjnych na rzecz bezpieczeństwa na drodze.
Grupa specjalistów z Oddziału Klinicznego Medycyny Ratunkowej Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego nr 4 Uniwersytetu Medycznego w Łodzi analizując dokumentację medyczną 101 dzieci, które były leczone na tym oddziale w 2007 roku po urazach komunikacyjnych, wywnioskowała np., że rodzaje obrażeń u dzieci po zderzeniach samochodów i krótki okres ich leczenia świadczy m.in. o tym, że większość rodziców przestrzega obowiązku przewożenia dziecka zapiętego pasami w foteliku.
Powołując się na amerykańską statystykę z ostatnich lat prowadzoną przez różne instytucje Dębek powiedział, że w USA w grupie osób w wieku od końca pierwszego roku życia do 37 lat pierwszą przyczyną śmiertelności są urazy, a nie choroby np. metaboliczne, układu krążenia czy inne.
Specjaliści podkreślają, że w Polsce nie ma tego rodzaju statystyk. Rzetelną wiedzę mógłby dać ogólnopolski rejestr urazów, ale go nie ma. Tymczasem inne kraje zbierają takie dane, np. Niemcy czy Czechy. (PAP)
kow/ rof/ hes/ mow/